Za 1,7 mln zł (cena wylicytowana: 1,4 mln zł) w czerwcu tego roku zostało sprzedane muzealnej klasy dzieło Józefa Brandta „Pospolite ruszenie u brodu" (1895–1902). Obraz pochodził z kolekcji sztuki mBanku. Brandt, wybitny przedstawiciel tzw. monachijskiej szkoły malarstwa, to artysta wysoko ceniony przez kolekcjonerów. W „Pospolitym ruszeniu u brodu" przedstawił wielobarwną, pełną życia scenę z udziałem szlachty i chłopów. Czerwcowa licytacja odbyła się w domu aukcyjnym Desa Unicum.
Wcześniej ten sam obraz był przedmiotem licytacji w Agra Art w 1997 r. Wówczas został sprzedany za 375 tys zł. Jego wartość zwiększyła się więc wielokrotnie. To jeden z przykładów pokazujących wzrost cen na rynku sztuki.
Inne przykłady? Przytoczmy kilka dotyczących tych samych prac oferowanych w różnych okresach. W 2019 r. rzeźba „Tancerka z palcem na brodzie" (1806–1815) Antonia Canovy, jednego z najsławniejszych europejskich artystów XIX wieku, została kupiona w Desa Unicum za 5,782 mln zł. Trzynaście lat wcześniej zapłacono za nią ponad 1,3 mln zł. „Tancerka" jest rzeźbą w białym marmurze, oddającą piękno ciała i harmonię ruchów tańczącej kobiety.
W 2017 r. pastel „Macierzyństwo" Stanisława Wyspiańskiego osiągnął na aukcji w Desa Unicum cenę 4,366 mln zł (wylicytowana: 3,7 mln zł), podczas gdy dziesięć lat wcześniej jego cena wynosiła 731,6 tys. zł.
Duże przebicia dotyczą też sztuki współczesnej. W maju 2020 r. na aukcji „Classic Blue" w Desa Unicum za obraz Wojciecha Fangora z lat 60. „Blue 3" zapłacono 342 tys. zł (wylicytowana cena: 290 tys. zł). Wcześniej, w 2008 r., to samo dzieło sprzedano w Sotheby's za 17,5 tys. dolarów (około 53 tys. zł według ówczesnego przelicznika).