Zaskoczeniem może być natomiast fakt, że po raz pierwszy możemy obserwować ruchy w obu kierunkach. Dotychczas funkcjonował mechanizm zapadkowy – regulacje raz wprowadzone trwały dalej, nawet jeśli okazywały się niepotrzebne lub wręcz przeciwskuteczne. Pandemia spowodowała jednak, że możliwa stała się eliminacja niepotrzebnych wymogów.
Zacznę jednak od spraw mniej przyjemnych. Chodzi nie tylko o powstawanie nowych przepisów, ale też o obejmowanie „starymi" wymogami coraz szerszych obszarów działalności. Regulacje dotyczące przeciwdziałania praniu brudnych pieniędzy przyzwyczailiśmy się traktować jako te dotyczące wyłącznie instytucji finansowych. Natomiast obecnie coraz więcej działań compliance w tym zakresie wymaganych jest od „normalnych" emitentów. Co więcej, ten szerszy zakres dotyczy także przepisów, które same w sobie nie uległy zmianie, ale zmieniło się ich rozumienie przez organa ścigania. Wiele działań dotychczas postrzeganych jako zwyczajowe w prowadzeniu biznesu zaczyna wymagać tworzenia dodatkowych procedur.
Zmiany te powodują, że ryzyko przedsiębiorców bardzo dynamicznie rośnie. W szczególności dotyczy to spółek giełdowych, gdyż tam – z uwagi na wysoki poziom przejrzystości informacyjnej – wszystko podane jest na tacy. Ponadto sami emitenci, jak też ich zarządy, poddani są dodatkowym wymogom, przez co ryzyko naruszenia przepisów wzrasta. Na zarządach ciąży ryzyko odpowiedzialności nie tylko w kontekście czysto biznesowym, ale także odpowiedzialności cywilnej, administracyjnej czy nawet karnej.
Minimalizacja tych ryzyk wymaga wdrożenia różnorakich procedur, przy czym ważne jest, aby nie pozostały one w szufladach, tylko rzeczywiście funkcjonowały w spółkach. Powinny być efektywnie wdrożone, a jeśli zajdzie potrzeba – egzekwowane także w formie prowadzenia wewnętrznych postępowań wyjaśniających. Zaproszenie do firmy przedstawicieli różnych służb nie wygląda dobrze i kreuje kolejne ryzyka. Lepiej zatem wcześniej zweryfikować własnymi siłami, czy taka zewnętrzna pomoc będzie potrzebna.
Z drugiej strony warto nadmienić, iż część powyższych ryzyk może zostać ograniczona dzięki nowelizacji KSH mającej na celu wprowadzenie zasad prawa holdingowego. Członkowie zarządów spółek zależnych wreszcie przestaną mieć dylemat moralny, czy powinni działać w interesie swojej spółki, czy całej grupy. Ważne, że emitenci będą mogli być beneficjentami tego rozwiązania, gdyż będą mogli tworzyć grupy spółek, ale nie będą mogli wchodzić w skład grupy spółek, dzięki czemu nie będzie ryzyka naruszenia interesów akcjonariuszy mniejszościowych.