W ciągu ostatnich czterech lat było sześć tygodni, w czasie których wycena bitcoina spadła o ponad 20 proc. (w skrajnym przypadku nawet o 34,5 proc.). Tygodni, w których spadek przekraczał 10 proc., było aż 24. W uproszczeniu oznacza to, że między jednym a drugim poniedziałkiem wartość ulokowanych oszczędności mogła stopnieć o 10 proc., a nawet o 34,5 proc.
Czy jesteś w stanie zaakceptować tak duże ryzyko inwestycyjne? Z pewnością wiele osób udzieli przeczącej odpowiedzi. Oni powinni trzymać się od kryptowalut z daleka. Co nie oznacza, że podstawowa wiedza o inwestowaniu w cyfrowe aktywa się nie przyda.
Cenny, bo podaż jest ograniczona
W ciągu ostatnich dziesięciu lat było osiem takich, kiedy bitcoin zyskiwał na wartości, oraz tylko dwa lata, gdy notował straty. Wielu fanów tej kryptowaluty traktuje ją jako cyfrowy odpowiednik złota. Z tym ostatnim łączy ją przede wszystkim ograniczona podaż. Docelowo w sieci będzie tylko 21 mln bitcoinów. Dla długodystansowców inwestujących na tym rynku jest to koronny argument przemawiający za trzymaniem ich w portfelu.
Inwestorzy ci zakładają jednocześnie, że popyt na bitcoina będzie rósł, co zgodnie z klasycznym prawem ekonomii oznacza wzrost kursu w długim terminie. To oczywiście bardzo optymistyczny scenariusz, opierający się w dużej mierze na trudnych do weryfikacji przesłankach. Dla fanów kryptowaluty jest niewątpliwie źródłem otuchy w kryzysowych momentach.