Patrząc na nasze podwórko, to od dołka deflacji mijają teraz trzy lata i mamy rekordowe przyspieszenie wzrostu cen. Na razie spowodowało to tylko osiągnięcie środka celu inflacyjnego NBP, czyli 2,5 proc. Wystarczyło to jednak by realna stopa RPP spadła do rekordowo niskiego poziomu -1 proc. A to nie jest dobry sygnał dla złotego. Myślę, że nasza waluta zacznie tracić dopiero wtedy, gdy rozpocznie się jakiś intensywniejszy ruch kapitału od rynków wschodzących, co ja wiąże tradycyjnie z osłabieniem na rynku surowców. W marcu 2018 r. mamy wybory prezydenckie w Rosji i zakładam, że Władimir Putin chciałby iść do wyborów w otoczeniu drożejącej ropy, stąd porozumienie z Saudyjczykami. Wydaje mi się więc, że inflacyjna, surowcowa faza cyklu potrwa do końca pierwszego kwartału 2018 r., a później niestety zaczniemy wkraczać w fazę gotówkową, w której najbardziej atrakcyjny będzie dolar. Wróci więc siła amerykańskiej waluty, powodując osłabienie złotego.
Słaby złoty będzie wspierał warszawskie misie? Ostatnio maluchy zaczęły zachowywać się lepiej, więc może dyskontują już poprawę warunków, a może to tylko efekt sezonowy?
Trudno oprzeć się wrażeniu, że te ostatnie zwyżki sWIG80 mają związek z końcówką roku i tym, że zarządzający chcieliby zakończyć 2017 r. z dobrymi wynikami. Oczekuje więc przerwy w tym trendzie na początku roku. Jeśli jednak wiązać słabość maluchów w 2017 r. z tym, że nasi zarządzający zostali zaskoczeni napływem kapitału do WIG20 i rozpaczliwie od kwietnia próbowali się wydostać z tych niepłynnych portfeli misiów, to paradoksalnie osłabienie napływów kapitału na rynki wschodzące może być pozytywnym sygnałem dla mniejszych spółek. Zarządzający przestaną mieć bowiem motywację, by pozbywać się ich walorów na rzecz blue chips. Jak się porówna obecny cykl do poprzedniego, tego z lat 2012-2016, to okazuje się, że pod koniec 2013 r. mieliśmy do czynienia z identyczną sytuacją tzn. słabnięciem sWIG80 na rzecz WIG20 i trwało to dziewięć miesięcy. Jeśli ufać tej analogii, a właśnie teraz mija dziewięć miesięcy od rozpoczęcia trendu spadkowego na sWIG80, obstawiam, że pierwsze trzy kwartały będą relatywnie lepsze na małych i średnich spółkach. Z tym, że na początku roku może nas czekać małe rozczarowanie związane w wygaśnięciem tego efektu podciągania wyników przez zarządzających.
Cykliczność rynków jest więc, przynajmniej na najbliższe dwa/trzy kwartały po stronie kupujących. Dostrzega pan jakieś czynniki ryzyka, globalne lub lokalne, które mogą zaszkodzić bykom. Na przykład ograniczenie skupu aktywów przez EBC?
Jak pokazuje przykład USA, zaostrzenie polityki pieniężnej nie musi oznaczać od razu odpływu kapitału z rynków akcji. Zanim ten wpływ będzie widoczny, musi minąć trochę czasu, a tradycyjnie ten cykl europejski jest opóźniony względem amerykańskiego. Tak więc najpierw słabość powinna być widoczna w USA, a dopiero potem w strefie euro. W moich przewidywaniach, już tradycyjnie, pod koniec tej dekady następuje "chinageddon" i to właśnie Chiny stanowią dla mnie główny czynnik ryzyka. Jeśli do końca dekady nic się nie stanie, to będę musiał się poddać i stwierdzić, że Chińczycy okazali się mocniejsi niż chociażby Japończycy, którzy w podobnej fazie cyklu demograficznego doświadczyli załamania. Drugim źródłem ryzyka jest moim zdaniem bańka w branży IT, o której świadczy koncentracja kapitału w największych spółkach na świecie, jak Apple, Google, Amazon itd. (tzw. FANG Stocks, red.). Z boomem w tym sektorze wiązać też można poniekąd fenomen bitcoina, który jest czymś w rodzaju "zabawki" na czasy hossy w sektorze IT.
Na koniec chciałbym zapytać o to, co może być globalnym motorem napędowym koniunktury w 2018 r.? Widzi pan gdzieś źródło paliwa dla zwyżek?