W dyskusjach o inflacji często można usłyszeć, że oficjalne dane nie pokazują właściwego obrazu. W praktyce w odczuciu większości gospodarstw domowych inflacja jest wyższa, bo struktura ich konsumpcji jest inna niż wskaźnika cen konsumpcyjnych (CPI). Czy to prawda?
Stereotyp, że „prawdziwa" inflacja jest inna, zapewne wyższa, niż podaje GUS, jest w Polsce dość powszechny. Spróbowaliśmy go ostatnio zweryfikować. Po pierwsze, sprawdziliśmy, czy struktura koszyka konsumpcyjnego różni się w zależności od dochodów gospodarstw domowych. Często mówi się, że to najbiedniejsi doświadczają najwyższej inflacji, bo najwięcej wydają na paliwa, żywność i energię. Wyniki Badań Budżetów Gospodarstw Domowych prowadzonych przez GUS sugerują, że struktura koszyków konsumpcyjnych rzeczywiście nieco się różni. Przykładowo gospodarstwa domowe o najniższych dochodach przeznaczają na żywność 32 proc. dochodu rozporządzalnego (po odprowadzeniu składek i podatków – red.), natomiast gospodarstwa domowe o najwyższych dochodach tylko 23 proc. Te ostatnie wydają z kolei więcej na usługi związane z rekreacją, kulturą, turystyką i gastronomią. Z naszej analizy wynika jednak, że mimo to w październiku inflacja nie była mocno zróżnicowana. Dla wszystkich grup dochodowych była zbliżona do 6,8 proc. rok do roku. I wbrew stereotypowi to najlepiej uposażone gospodarstwa domowe doświadczały najwyższej inflacji, na poziomie 7 proc.
Czy to nie jest zjawisko przejściowe, wynikające z tego, że akurat w październiku towary i usługi drożały równie szybko? Czy w przeszłości inflacja również nie różniła się mocno w zależności od dochodów gospodarstw domowych?
W poprzednich miesiącach tego roku różnice w inflacji też nie były wysokie. Starsze dane analizowaliśmy tylko pobieżnie. Wydaje się jednak, że co najmniej od 2010 r. różnice w strukturze wydatków gospodarstw domowych w zależności od ich dochodów nie były bardzo duże. Można więc zakładać, że różnice w doświadczanej inflacji też nie były wielkie.
Czy to się zmieni w 2022 r.?