Pułapka niskiej ceny

Zyskiem jest już samo kibicowanie młodemu artyście.

Publikacja: 22.07.2017 11:31

Kazimierskie pejzaże Jana Michalaka mają ceny od około 4,5 tys. zł do 6,5 tys. zł.

Kazimierskie pejzaże Jana Michalaka mają ceny od około 4,5 tys. zł do 6,5 tys. zł.

Foto: Archiwum

Od czego zależy rynkowa kariera młodego malarza? Z grubsza może wybrać dwie drogi cenowego awansu. Może brać udział w aukcjach najmłodszej sztuki, gdzie wszystkie ceny wywoławcze wynoszą zwykle 500 zł. Może wybrać tradycyjną drogę, czyli związać się z galerią, która stopniowo budować będzie ceny.

Siedziba Instytutu Polskiego w Rzymie.

Siedziba Instytutu Polskiego w Rzymie.

Archiwum

Cenowy awans malarza to wartość dodana sztuki. Obraz zapewni nam nie tylko miłe przeżycia, ale stanie się również dobrą lokatą.

Aukcje najmłodszej sztuki wprowadzono w 2008 r., po światowym kryzysie finansowym, kiedy w Polsce handel obrazami przyhamował. Z danych portalu o rynku sztuki Artinfo.pl wynika, że po dziewięciu latach tego rynkowego eksperymentu średnia cena sprzedaży wynosi około 1,4 tys. zł.

Fragment rzymskiej wystawy.

Fragment rzymskiej wystawy.

Archiwum

Załóżmy, że w 2010 r. ktoś wylicytował obraz za np. 3 tys. zł. Dziś chce go sprzedać, zgłasza się do domu aukcyjnego, gdzie go kupił. Z praktyki wynika, że dom aukcyjny nie chce przyjąć obrazu z drugiej ręki, ponieważ zaopatruje się bezpośrednio u twórcy.

Co więcej, antykwariusze nie chcą przyjmować obrazu za cenę zakupu (3 tys. zł), ponieważ porównywalne obrazy tego samego autora nadal wystawiają po 500 zł. To nazywam pułapką niskiej ceny.

Malarz wykonał modele słynnych kazimierskich budowli.

Malarz wykonał modele słynnych kazimierskich budowli.

Archiwum

Może to jeszcze za krótki czas, żeby ceny zakupu na aukcjach najmłodszej sztuki się ustabilizowały. Żeby można było wiarygodnie stwierdzić, że dany artysta ceniony jest w określonym przedziale cenowym. Niedawno niskie ceny zróżnicowano, wynoszą np. 1 tys. zł, ale to niczego nie zmienia.

Odtrutka na stres

Młody malarz może też związać się z galerią, która jego obrazami zainteresuje swoich stałych klientów (jeśli ich ma). Galeria ewentualnie zorganizuje wystawę indywidualną, wyda folder, zainteresuje malarzem media, jeśli ma takie możliwości.

600 tys. zł kosztuje „Rekwizycja” Alfreda Wierusza- -Kowalskiego.

600 tys. zł kosztuje „Rekwizycja” Alfreda Wierusza- -Kowalskiego.

Archiwum

Galeria powoli buduje ceny, stosownie do poziomu zainteresowania klientów. Właściciele galerii zobowiązują współpracujących malarzy, żeby nie brali udziału w aukcjach z cenami rzędu 500 zł, ponieważ powstanie bałagan cenowy. Na przykład w galerii obrazy oferowane są po 3 tys. zł, a na aukcjach porównywalne prace tego samego artysty osiągają ceny do 1 tys. zł.

Jak w tym wszystkim ma się zachować potencjalny nabywca? Jak zawsze uważam, że powinien być podmiotem sytuacji! Najlepiej, gdy ma własne rozeznanie w ofercie. Powinien chodzić po galeriach. To się opłaca, bo to jest znakomity relaks. To odtrutka na zawodowy stres.

Dom aukcyjny przysyła klientowi katalog najmłodszej sztuki. Taka oferta w pigułce rozleniwia. Niektórzy nabywcy nigdy nie byli w galerii, nawet nie licytowali bezpośrednio na aukcji. Kupują przez internet – to błąd. Warto najpierw pochodzić po galeriach. Sami wybierzemy to, co nam się spodoba.

Nie wstydźmy się swoich wyborów, swojego gustu! Za pięć lat, kiedy będziemy mieli większe doświadczenie, możemy kupować inne obrazy. Debiutanckie zakupy po latach będą miały dla nas wielką wartość sentymentalną. Może przy okazji okażą się dobrą lokatą?

Od lat kibicuję malarzowi Janowi Michalakowi (ur. 1979). Michalak mieszka w Rzymie, ale pochodzi z Kazimierza nad Wisłą i należy do miejscowej legendarnej kolonii artystów. Malarz programowo nie uczestniczy w aukcjach najmłodszej sztuki. Związany jest z tylko z Warsaw Art Gallery (www.warsawartgallery.com). Faktem jest, że dotychczas nie przebił się na rynku i nawet się o to nie starał, nigdy nie zabiegał o kontakty z prasą. Tylko maluje, czyli robi to, co lubi.

Na jednej z wystaw w Rzymie obrazami malarza zainteresował się tamtejszy krytyk sztuki Giuseppe Ussani d'Escobar. Escobar postanowił zrobić wystawę Michalakowi w Instytucie Włoskim w Warszawie. Wystawa odbyła się w marcu tego roku.

Dopiero fakt, że Włosi zajęli się promocją malarza, wywołał większe zainteresowanie nad Wisłą. Od ręki zorganizowano malarzowi wystawę w Noc Muzeów w Warszawie w Pałacu Staszica (siedziba Polskiej Akademii Nauk). Jakby w odpowiedzi na włoską wystawę w Warszawie Instytut Kultury Polskiej w Rzymie (www.istitutopolacco.it) też zorganizował Michalakowi wystawę, która potrwa do 30 września.

Michalak pokazał w Rzymie 21 obrazów. Ich tematem jest wyłącznie Kazimierz nad Wisłą. Wykonał również dziewięć drewnianych, pomalowanych przez siebie modeli słynnych kazimierskich budowli (wysokość około połowy metra), np. Fary, Klasztoru, Kościoła św. Anny, Synagogi, zamku i baszty. Wystawa zainaugurowała tegoroczną edycję Festiwalu „Corso Polonia".

Czy rosnąca legenda Michalaka wpłynie na zwyżkę cen jego obrazów? Nie ma żadnej gwarancji. Zyskiem jest już samo kibicowanie artyście, obserwacja jego losów. Widziałem prywatny film z wystawy w Rzymie. Wystawa zlokalizowana jest w pięknym miejscu. To może być przyjemna wycieczka.

Na wakacje Jan Michalak jak zwykle przyjeżdża malować obrazy w Kazimierzu. 29 lipca w rodzinnym domu przy ul. Nadrzecznej otwiera doroczną wystawę nowych obrazów.

Lekarstwo na kicz

Przy okazji warto zainteresować się malarstwem współczesnych artystów związanych z Kazimierzem. Miejscowe galerie pełne są obrazów, w tym kiczu. Wielu malarzy chałturzy, produkują pamiątki dla turystów.

Warto najpierw odwiedzić Muzeum w Kamienicy Celejowskiej obok rynku. Zgromadzono tam dzieła największych polskich malarzy, których zainspirował Kazimierz. Są obrazy np. Władysława Ślewińskiego, Tadeusza Pruszkowskiego, Karola Hillera oraz Jana Michalaka. Wystawa mistrzowskich obrazów w muzeum uodporni nas na kicz oferowany w galeriach.

W antykwariatach i na aukcjach można trafić przedwojenne i powojenne dzieła o Kazimierzu nad Wisłą. To świetny temat na ciekawą kolekcję. Za 30 lat, w 2047 roku, stwierdzimy, że opłacało się zbierać dzieła o tematyce kazimierskiej, ponieważ dzięki tej pasji nie zwracaliśmy uwagi na to, co dzieje się wokół nas.

Na koniec kolejny dowód, że warto osobiście odwiedzać galerie. Nie wszystkie wybitne dzieła oferowane są na aukcjach, nie zawsze nawet prezentowane są w internecie. Na przykład w stołecznym salonie Sopockiego Domu Aukcyjnego (www.sda.pl) warto obejrzeć dzieło Alfreda Wierusza-Kowalskiego (1849–1915). To „Rekwizycja" z 1875 r. (58 na 79 cm) wyceniona na 600 tys. zł. Obrazy Wierusza zwykle przedstawiają wilki, a tu mamy inny motyw.

Inwestycje alternatywne
Małe sztabki i złote monety królują w rosnących zakupach Polaków
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje alternatywne
Pozycja długa na rynku sztuki
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy
Inwestycje alternatywne
Pułapki inwestowania w sztukę