Jak być bogatym

Polska sztuka nie musi być tania.

Publikacja: 16.11.2019 18:00

Foto: Sopocki Dom Aukcyjny

Kolejne rekordy cen ustanawiane są na krajowych aukcjach sztuki. Rosną roczne obroty, przybywa aukcji i firm sprzedających sztukę. Zwiększa się liczba klientów gotowych wydać na debiutancki zakup 50–100 tys. zł. Nie przybywa tylko aukcyjnego towaru.

Od lat obserwuję, że spada jakość aukcyjnej oferty. Handlarze z panicznym strachem zwierzają mi się, że znikąd nie mogą pozyskać dobrego towaru.

Często zwracam uwagę czytelników, że gwałtowny wzrost na rynku sztuki oparty jest u nas na kruchych podstawach. Dotyczy to w równym stopniu aukcji numizmatów, gdzie coraz trudniej o rzeczy wyjątkowe i rzadkie, przez to w oczywisty sposób pożądane przez kolekcjonerów lub inwestorów.

Jeszcze na początku stulecia w praktyce antykwarycznej miało zastosowanie pojęcie „towar aukcyjny". Nie mieli wstępu na aukcje malarze bez znaczenia oraz obrazy, które uznawano za tandetę. Słabe obrazy stały w galerii, w kącie, na podłodze lub oferowane były na jarmarkach staroci.

Dziś selekcja jest zdecydowanie słabsza. Oferta na aukcjach często jest jakościowo mocno nierówna. Obok dzieł rzadkich i pożądanych z konieczności wystawione są czwartorzędne obiekty.

Dla zachwytu czy na lokatę?

Jest coraz więcej zamożnych Polaków. Mogliby dużo płacić za sztukę. Istnieje jednak kilka przeszkód. Jedną z nich jest właśnie brak atrakcyjnego towaru. To problem niespotykany na dojrzałych rynkach. Niespotykany w krajach, gdzie od zawsze istnieje bogate mieszczaństwo, które przez wieki zamawiało np. obrazy, rzeźby, grafiki. Dzięki temu one powstały i oferowane są dziś w handlu.

Wobec niskiej podaży pojawienie się każdego lepszego obrazu staje się u nas wydarzeniem, sensacją. Sopocki Dom Aukcyjny (www.sda.pl) 30 listopada wystawi dawne malarstwo. Hitem jest obraz z 1897 r. Władysława Czachórskiego pt. „Zaproszenie". Cena wywoławcza wynosi 840 tys. zł, a estymacja 1–1,2 mln zł.

W ofercie są m.in. cztery obrazy Wojciecha Kossaka i sześć obrazów Jerzego Kossaka, niektóre już za 9 tys. zł. Są obrazy np. Wincentego Wodzinowskiego, Jana Setkowicza, Czesława Wasilewskiego.

Czytamy w katalogu, że prezentowany obraz Czachórskiego jest jednym z najlepszych dzieł w dorobku artysty. Zadaję sobie pytanie, kogo dziś fascynują salonowe wizerunki kobiet w atłasowych sukniach? Polacy kupują takie obrazy, żeby się nimi zachwycać, czy na lokatę? Ekspozycja takiego obrazu w domu wymaga specjalnego, stylowego wnętrza. Może nabywca planuje oddać zakup w depozyt do muzeum?

Co tydzień mnożę tu pytania, na które nie ma odpowiedzi. Dlaczego socjologowie lub ekonomiści nie badają konsumentów na rynku sztuki? Nie znamy motywów zakupu. Wyniki takich systematycznych badań w innych krajach pomagają w trafnym prognozowaniu rozwoju rynku. Oczywiście badacze powinni być niezależni od handlarzy.

Faktem jest, że powoli zmienia się mentalność nabywców. Do niedawna przeszkodą w Polsce była psychiczna bariera cen. Nie było u nas tradycji wydawania wielkich pieniędzy na sztukę. Kolejne rekordy cen ustalane na aukcjach oswajają zamożnych rodaków z myślą, że polska sztuka nie musi być wiecznie tania.

Rekordy oderwane od rzeczywistości

W 2017 r. Desa Unicum sprzedała obraz Matejki za równowartość miliona dolarów. Ostatnio przekroczono kolejną barierę. Desa Unicum za 8 mln zł sprzedała grupę rzeźb Magdaleny Abakanowicz. Warto zdawać sobie sprawę, że rekordy mają niewiele wspólnego z realnym rynkiem, codziennym handlem.

Na przykład 23 listopada w Łodzi już od 300 zł można będzie licytować dobre obrazy młodych artystów. Łódzka firma Rynek Sztuki (www.ryneksztuki.eu) zorganizuje kolejną Aukcję Promocyjną. Obrazy starannie wyselekcjonowano. Faktem jest, że na innych krajowych aukcjach najmłodszej sztuki proponowane są coraz częściej przypadkowe obiekty, które nie powinny się tam znaleźć.

Stowarzyszenie Aperio 23 listopada zaprasza na aukcję dobroczynną. Wyróżnia się obraz Bożeny Grzyb-Jarodzkiej. Już od 200 zł można będzie licytować grafikę Wilhelma Sasnala, który jest u nas symbolem międzynarodowego sukcesu rynkowego. Na aukcjach dobroczynnych oferta jest coraz słabsza. Proponowane są już prawie wyłącznie prace anonimowych malarzy. Obrazy gwiazd sztuki to rzadkość. Zawodzi hojność?

Z kolei 28 listopada Desa Unicum wystawi dzieła o kolekcjonerskiej i lokacyjnej wartości (www.desa.pl). Prawdziwą sensacją jest obraz Anny Guntner (1933–2013). Dzieło ma estymację 75–100 tys. zł. Obrazy artystki to wielka rzadkość, poszukiwane są przez kolekcjonerów.

Obrazy Guntner zwykle sprzedawane są prywatnie, z ręki do ręki. Licytacja pokaże, jak są cenione. W czasach PRL obrazy malarki były polskim towarem eksportowym.

Obraz Rafała Olbińskiego ma nietypowy format (55 na 198 cm). Może macie miejsce na ścianie, gdzie można ciekawie zakomponować to wyjątkowe dzieło? Jest w ofercie efektowny obraz Kazimierza Mikulskiego pt. „Łysy uwodziciel".

Oszukać śmierć

Na koniec wątek, który związany jest z pieniędzmi, zyskami, kupowaniem sztuki i hojnością. Sto lat temu zmarł Andrew Carnegie (1835–1919), wielki amerykański przemysłowiec, kolekcjoner sztuki, hojny mecenas kultury i nauki. Okrągła rocznica minęła u nas niezauważona.

Był jednym z najbogatszych ludzi na świecie w swoich czasach. Znakomitą część fortuny przeznaczył na cele społeczne. Stworzył sieć działających do dziś bibliotek, wyższą uczelnię. Jako pionier otworzył prywatne Muzeum Sztuki Nowoczesnej, którą namiętnie zbierał.

Do legendy przeszła Carnegie Hall, sala koncertowa w Nowym Jorku, jedna z najbardziej prestiżowych w dziejach muzyki. Czytam, że początkowo sala nie nosiła imienia fundatora, który był skromnym człowiekiem. Dzięki ufundowaniu tej sali koncertowej milioner przeszedł do historii ludzkości. Oszukał śmierć, pamięć o nim żyje dosłownie na całym świecie.

Skąd w ludziach bierze się gotowość do dzielenia się zdobytym majątkiem? Podobno Andrew Carnegie zaplanował to w swoim życiu. Najpierw zrobił majątek, a potem bez reszty poświęcił się działalności filantropijnej i kolekcjonowaniu sztuki. Robił to w pierwszym pokoleniu. Nie miał rodzinnych wzorów. Urodził się i wzrastał w biedzie. Skąd wiedział, jak być bogatym?

Inwestycje alternatywne
Małe sztabki i złote monety królują w rosnących zakupach Polaków
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje alternatywne
Pozycja długa na rynku sztuki
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy
Inwestycje alternatywne
Pułapki inwestowania w sztukę