Akcje Kernela podczas poniedziałkowej sesji zyskiwały nawet 20 proc., przebijając poziom 7,6 zł. Zwyżce towarzyszył wysoki obrót. Jego wartość tylko w pierwszej połowie sesji sięgnęła 1,5 mln zł.
Rynek nadal czeka na decyzję KNF w sprawie delistingu spółki. Chce tego dominujący akcjonariusz, Nansen.
– Postępowanie administracyjne dotyczące delistingu jest w toku. KNF, wydając decyzję, będzie oceniał spełnienie warunków określonych w art. 91 ustawy na dzień wydania decyzji. Te warunki to zasadniczo wezwanie delistingowe oraz uchwała delistingowa właściwego organu stanowiącego – informuje Jacek Barszczewski, rzecznik KNF. Przypomina, że Kernel jest spółką prawa luksemburskiego.
Czytaj więcej
Po sesji 7 września spożywcza spółka zostanie usunięta z portfela indeksu średnich spółek. Jej miejsce zajmie Tim.
Stosowane przez Kernel metody są zgodne z tamtejszym prawodawstwem, ale z ładem korporacyjnym i poszanowaniem praw akcjonariuszy mniejszościowych – już niekoniecznie. Podkreślają oni, że najpierw przeprowadzono wezwanie po stosunkowo niskiej cenie. Potem rada dyrektorów podjęła uchwałę o wycofaniu spółki z GPW (zgodnie z luksemburskim prawem nie była potrzebna uchwała walnego zgromadzenia). A następnie spółka przeprowadziła kontrowersyjną emisję akcji skierowaną do wiodącego akcjonariusza (60 mln USD brutto, 216 mln akcji, po cenie 0,2777 USD za sztukę). Twierdzi, że środki są jej potrzebne m.in. w związku z toczącymi się negocjacjami z wierzycielami oraz na odbudowę infrastruktury zniszczonej przez lipcowe rosyjskie ataki. Nie brak jednak opinii, że głównym celem emisji było rozwodnienie udziału akcjonariuszy, którzy nie odpowiedzieli na wezwanie.