– Mam nadzieję, że wyczuwają państwo nasz optymizm. Spodziewamy się dobrego roku – tak Jędrzej Wittchen, prezes i główny akcjonariusz spółki zajmującej się handlem galanterią skórzaną, walizkami i dodatkami do ubioru, zakończył spotkanie z dziennikarzami, analitykami i inwestorami. Według niego celem, który chciałby zrealizować w br., jest przekroczenie kolejnej magicznej bariery przychodów. W ub.r. było to 400 mln zł.
W wideokonferencji o wynikach i planach na dalszą część roku uczestniczyło około 60 osób. Firma z Palmir przyciąga zainteresowanie, ponieważ wyszła obronną ręką z kłopotów w pandemii, a dzięki poprawie wyników i dywidendzie jej notowania na GPW od dołka z 2020 r. (5 zł) urosły o kilkaset procent (w piątek przekraczały nawet 43 zł).
W tym roku walory jego firmy podrożały już o prawie 60 proc., ponieważ pierwsze miesiące roku są ponownie dużo lepsze od analogicznego okresu przed rokiem, a zaproponowana przez zarząd dywidenda jest jeszcze wyższa (projekt to 3,33 zł na akcję).
Szef Wittchenu ubiegłoroczną wysoką dywidendą (3 zł na akcję) chciał zrekompensować inwestorom brak wypłaty w poprzednich latach. Zagadnięty teraz rekomenduje jeszcze większą – niemal się obraża: – Nie rozumiem tego pytania – mówi. – Płacimy tyle, ile możemy – dodaje, potem odpowiadając na pytanie o podział zysków w kolejnych latach gdy być może spółka odmrozi inwestycje w logistykę.
W pierwszym kwartale br. przy 96,3 mln zł przychodu (wzrost o 50 proc. rok do roku) grupa wykazała 12,4 mln zł zysku operacyjnego (wzrost o 95 proc.) oraz ponad 10 mln zł zysku netto (wzrost o 103 proc.). Mimo takich dynamik piątkową sesję jej akcje zaczęły od spadku. Według PAP analitycy oczekiwali jeszcze wyższych zysków. Gdy oddawaliśmy tekst do druku, kurs ponownie rósł.