Na pewno wyglądają dobrze w porównaniu z II kwartałem 2008 roku (64,3 mln zł przychodów i 2,2 mln zł zysku – red.) – mówi Dariusz Orłowski, prezes Wawelu. Działalność spółki charakteryzuje się dużą sezonowością. Z reguły II kwartał jest zdecydowanie najsłabszy. Najlepsze są pierwszy i czwarty.

Rok do roku sprzedaż Wawelu zwiększa się o kilka procent. – Myślę, że w tym roku dynamika wzrostu przychodów może być nawet wyższa. Kolejne lata też zapowiadają się dobrze – twierdzi Dariusz Orłowski. Jakie docelowe obroty spółka chciałaby osiągnąć? – Mamy takie szacunki, ale ich nie ujawniamy – mówi. Szef Wawelu przekonuje, że kryzys nie dał się producentom słodyczy mocno we znaki. – Jest lepiej, niż zakładaliśmy – twierdzi. Spółkom nie sprzyjają za to, utrzymujące się od dłuższego czasu, wysokie ceny surowców. – Spodziewaliśmy się, że spadną, ale tak się nie stało – mówi Orłowski.

Krakowska spółka zamierza w tym roku zainwestować około 10 mln zł. Z tego 5 mln zł dostała w ramach dofinansowania z programu Innowacyjna Gospodarka. W przyszłym roku inwestycje mają być wyższe. – Szacujemy, że wyniosą kilkanaście milionów złotych. Chcemy zainwestować przede wszystkim w automatyzację produkcji, której skutkiem będzie poprawa wydajności – mówi prezes. Dodaje, że Wawel nie planuje przejęć podmiotów z branży.

W grę wchodzi za to rozwój sieci sklepów firmowych giełdowej spółki. Teraz jest ich 15. – Zamierzamy otwierać nowe. Jednak nigdy nie będzie ich więcej niż 20–30. Przedtem otwieraniu nie sprzyjały wysokie ceny najmu. Teraz wreszcie spadają – wskazuje Orłowski.

Tymczasem wstrzymana została inwestycja w budowę nowej fabryki na Ukrainie. – Rozpoczęliśmy za to rozbudowę starego zakładu. Okazuje się, że mimo kryzysu nasza spółka radzi sobie na tym rynku całkiem dobrze. Wiele dużych podmiotów z branży na Ukrainie jest zadłużonych, a nasza firma nie – twierdzi prezes. Dwa lata temu Wawel kupił udziały w spółce Łasoszci. Zarząd wskazywał, że jest ona niedoinwestowana i posiada zakład w centrum miasta. Wawel zamierzał wybudować nową fabrykę i przenieść do niej produkcję z centrum. Uwolniony w ten sposób grunt miał zostać sprzedany.