Drugi kwartał zakończyliśmy na minusie – mówi Jerzy Mazgaj, prezes i największy akcjonariusz Almy Market. Dodaje, że wyniki za I półrocze będą kiepskie, bo spółka otwiera dużo nowych sklepów. Te zaś potrzebują czasu, aby zacząć przynosić zyski. – Teraz mamy 28 delikatesów. Z tego co najmniej 15 działa krócej niż rok – wskazuje.W I kwartale grupa Almy Market miała 228 mln zł przychodów ze sprzedaży i 9,3 mln zł straty (wobec 10,3 mln zł skonsolidowanego zysku przed rokiem).
[srodtytul]Sprzedaż rośnie[/srodtytul]
Tymczasem Alma Market zdecydowała się na obniżenie cen produktów w swoich delikatesach. Mają być one porównywalne nawet do tych w hipermarketach. Mazgaj mówi, że obniżka to skutek negocjacji z dostawcami. Podkreśla, że jej powodem nie jest spadek obrotów. – Wręcz przeciwnie. Sprzedaż w sklepach systematycznie wzrasta. W tych, które funkcjonują od dawna, obroty rosną o 5 – 8 proc., z kolei w tych, które działają od około trzech lat – o ponad 10 proc. – mówi szef Almy Market. Dodaje, że jeszcze szybciej rośnie sprzedaż w tych placówkach, które są „najmłodsze”.
Tymczasem analitycy Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych oceniają ostatnie inwestycje Almy – czyli zakup spółki Paradise Group oraz udziałów w Vistuli – jako niezbyt trafione. Jednak podkreślają, że wzrost kursu tej drugiej spółki w II kwartale powinien mieć dodatni wpływ na wyniki Almy. Szacują, że zysk z przeszacowania wartości akcji Vistuli (Alma Market ma 7,7 proc. jej kapitału) mógł podnieść jednostkowy wynik spółki za II kwartał o około 8,9 mln zł. Jerzy Mazgaj potwierdza, że Alma będzie mieć zysk z tytułu tej inwestycji. – Ale prawdopodobnie nie „puścimy” go przez wynik, lecz przez kapitały – mówi.
[srodtytul]Inwestycje przystopowały[/srodtytul]