Budżet zakłada też zysk na koniec roku. W 2009 r. dystrybutor mrożonek miał 550 tys. złotych skonsolidowanej straty przy przychodach wynoszących 208,4 mln zł.
W ubiegłym roku grupa Jago połączyła się z giełdowym Stormmem. Kupiła też kilku branżowych konkurentów. – Kolejne akwizycje nie będą naszym priorytetem w 2010 r. Nie znaczy to oczywiście, że całkowicie je wykluczamy – mówi Krzysztof Niebrzydowski.
Ważą się między innymi losy przejęcia trzech spółek z Litwy. List intencyjny w tej prawie wygasł 15 lutego. – Rozmowy są dalej prowadzone. Problem polega na wycenie interesujących nas firm. Złożyliśmy kilka propozycji i czekamy – wyjaśnia Niebrzydowski. Podkreśla, że nie sposób powiedzieć, kiedy można spodziewać się ewentualnej finalizacji transakcji. – Dlatego nie informujemy o tym w komunikacie giełdowym – mówi.
Krajowy rynek dystrybucji mrożonek jest bardzo rozdrobniony. Czy samo Jago może stać się celem przejęcia? – Do firmy docierają sygnały od potencjalnych inwestorów, którzy byliby zainteresowani zaangażowaniem się w Jago po obecnej cenie – potwierdza Niebrzydowski. – Nie sądzę jednak, aby właściciele spółki byli skłonni po takim mocno niedowartościowanym kursie wyjść z inwestycji – zaznacza. Największym akcjonariuszem Jago jest Elżbieta Sjoeblom. Kontroluje 33,7 proc. walorów.
Jago przygotowuje się do ruszającego w kwietniu sezonu lodowego. To właśnie od niego w dużej mierze zależą całoroczne wyniki spółki. Z kolei I kwartał nie jest dla branży zbyt udany. – W pierwszych dwóch miesiącach tego roku udało nam się jednak uzyskać kilkuprocentowy wzrost sprzedaży – podkreśla Niebrzydowski.