O tym, że NOM wystąpił do UKE o zwrot, napisaliśmy w „Parkiecie” w czwartek. Z naszych nieoficjalnych informacji wynikało, że operator domaga się około 90 mln zł. Jak poinformowało nas UKE, wniosek operatora został złożony w grudniu i dotyczy 81,6 mln zł. NOM uważa, że nadpłata powstała po 1 stycznia 2002 r., gdy za sprawą zmiany przepisów, „koncesja została wyeliminowana z obszaru działalności telekomunikacyjnej”.

15 marca UKE umorzyło postępowanie w sprawie grudniowego wniosku NOM, uznając, że był bezprzedmiotowy. Urząd uzasadnia, że nadpłata nie może być wymagalna, bo jej istnienie nie zostało prawnie dowiedzione, a prezes UKE takiej nadpłaty nie stwierdził. Na początku kwietnia operator wniósł o ponowne rozpatrzenie sprawy. Właśnie to postępowanie się toczy. – Nie wpłynęło do UKE więcej wniosków tego typu – powiedział Piotr Dziubak, rzecznik UKE.

Koncesje były wydawane podmiotom chcącym rozpocząć działalność operatora stacjonarnego przez Ministerstwo Łączności. Z czasem okazało się, że było to niezgodne z przepisami unijnymi, a tzw. sprawy koncesyjne zostały zgodnie z właściwością przekazane do UKE. Część operatorów skorzystała ze zmiany prawa i zamieniła zobowiązania koncesyjne na inwestycje.

NOM jest spółką zależną Exatelu, specjalizującą się w obsłudze klientów indywidualnych. Exatel planuje od dłuższego czasu ją sprzedać. Nie wyklucza upublicznienia NOM. Jak wskazał w rozmowie z „Parkietem” Zdzisław Nowak, prezes Exatelu, szybkie przeprowadzenie transakcji utrudniają kwestie formalnoprawne. Zainteresowanie NOM wyrażały wcześniej Netia i Telefonia Dialog.