– Prawdopodobnie właśnie z tego powodu część środków pieniężnych została wytransferowana ze spółki w postaci zapłaty za akcje własne, a restauracje w Zakopanem sprzedano – mówi Paweł Wielgus, dyrektor ds. prawnych w SII. Dodaje, że w innym wypadku aktywa te zostałyby wykorzystane na pokrycie zobowiązań w procesie likwidacyjnym.
Celem skupu akcji miała być odsprzedaż papierów lub zamiana na inne aktywa. Składał się on z dwóch etapów. W ramach pierwszego cypryjski Dramolton – ówczesny największy akcjonariusz – sprzedał w lipcu 2009 r. PolRestowi akcje stanowiące 20 proc. kapitału. Papiery zbył średnio po 8,3 zł za sztukę. Na rynku kosztowały wtedy ok. 4,3 zł. Druga umowa miała zostać sfinalizowana do 5 lipca 2010 r. Dotyczyła 15 proc. kapitału. Cena akcji miała wynosić 8 groszy. Ta transakcja nie została zawarta.
Do sprzedaży restauracji doszło też w lipcu ubiegłego roku. PolRest zbył lokale typu premium, które miały w sieci najlepsze wyniki. W 2008 r. wypracowały 783 tys. zł zysku operacyjnego, a cały PolRest 4,6 mln złotych straty. SII dotarło wówczas do informacji, z których wynika, że lokale odkupił podmiot powiązany ze spółką. Zarząd zaprzeczył.
O tym, że PolRest ma problemy finansowe, rynek dowiedział się pod koniec sierpnia 2009 r. Zarząd poinformował wtedy, że spółka zawiesza działalność w lokalach, które mają straty. W październiku Deutsche Bank wypowiedział PolRestowi kredyt o wartości ponad 1 mln zł. Przedwczoraj rynek dowiedział się, że bank złożył wniosek o ogłoszenie upadłości likwidacyjnej spółki.
Problem z PolRestem ma też PKO BP. W styczniu tego roku bank wypowiedział firmie kredyt, którego łączna wartość wynosiła wtedy ponad 21 mln zł. Czy odzyska pieniądze? Wątpliwe. Zobowiązania PolRestu na koniec marca przekraczały 24 mln zł. To kwota blisko pięciokrotnie przewyższająca bilansową wycenę aktywów.