Będzie ona jednak zasługą wyłącznie Euro 2012. Zdaniem analityków, gdyby mistrzostw nie było, wzrost rynku byłby niewiele wyższy niż w 2011 r. Trudna  sytuacja makroekonomiczna sprawia, że Polacy tną wydatki. Tracą przede wszystkim restauracje w segmencie premium (ratunkiem dla nich są tzw. klienci biznesowi). Z kolei popyt przeciętnego Polaka przesuwa się wyraźnie w kierunku tańszych fast foodów. Zarówno McDonald's, jak i lokale giełdowego AmRestu rosną w siłę. W tym kontekście forma baru szybkiej obsługi z polskim jedzeniem może odnieść sukces. – Polskie dania mogą być atrakcyjne dla konsumentów i stanowić ciekawą ofertę. Jednak w kilku najbliższych latach taka sieć nie będzie miała szans na bycie realnym konkurentem dla liderów rynku – komentuje Jarosław Frontczak, analityk handlu detalicznego PMR. Zauważa jednak, że na rynku barów szybkiej obsługi w Polsce jest wielu graczy, w tym także polskie sieci, takie jak np. Kurcze Pieczone, Mr Hamburger, Szybki Kęs czy North Fish. – Każda z wymienionych sieci posiada po kilkadziesiąt placówek i pokazuje, że można odnieść sukces na rodzimym rynku – mówi analityk.

Na razie jednak, biorąc pod uwagę liczbę lokali, Polskie Jadło od liderów rynku dzieli prawdziwa przepaść. Zarówno McDonald's, jak i AmRest (ma m.in. marki KFC i Pizza Hut) posiadają już niemal po 300 lokali w naszym kraju. Mają też znacznie większe możliwości pozyskania kapitału na rozwój. – Jeżeli nowy koncept Polskiego Jadła miałby wyglądać podobnie do amerykańskiego konkurenta, to firma musiałaby się liczyć z kosztem otwarcia pojedynczej placówki liczonej w milionach złotych. W związku z tym otwarcie planowanych 500 lokali to inwestycja przynajmniej 2 mld zł, nie licząc kosztów marketingowych – zauważa Frontczak.

Teraz Polskie Jadło ma  dziewięć lokali, łącznie z placówkami franczyzowymi. Wśród nich są m.in. mniejsze lokale, tzw. Pit Stop Bary. Najprawdopodobniej to właśnie w oparciu o nie spółka będzie budować swoją nową sieć. – Jestem już po rozmowie z panem Moską. Ma on u mnie pełen kredyt zaufania, a nasza wizja prowadzenia biznesu wydaje się być absolutnie zgodna. Będziemy rozwijać sieć w oparciu o już istniejące biznesy pana Moski, takie jak Kuchnia Brawaty – mówi „Parkietowi" Jan Kościuszko, prezes i akcjonariusz Polskiego Jadła. W tym tygodniu zarówno on, jak i jego syn Michał Kościuszko poinformowali o zmniejszeniu zaangażowania w kapitale spółki. Nie wiadomo, kto odkupił akcje. Tymczasem 27 sierpnia odbędzie się NWZA Polskiego Jadła, które będzie decydować o zmianach we władzach spółki. Swoich reprezentantów chce mieć Moska. – Najprawdopodobniej dostanę dwóch członków zarządu do pomocy – mówi Kościuszko.