W styczniu Gino Rossi wypracowało 20,4 mln zł skonsolidowanych przychodów, czyli o 1,1 proc. więcej niż rok temu. Obuwniczy segment (marka Gino Rossi) zanotował 0,5 proc. spadku sprzedaży, do 12,6 mln zł, zaś odzieżowy (marka Simple) wypracował wzrost o 3,9 proc., do 7,7 mln zł.
Słupska grupa rozpoczęła od tego roku publikację marż w raportach miesięcznych (wcześniej robiła to tylko raz na trzy miesiące). Początek jest dobry - marża detaliczna (salony stacjonarne własne oraz franczyzowe plus internet) w grupie wzrosła o 4,7 pkt proc., do 47,7 proc. Segment obuwniczy wypracował wzrost o 4,1 pkt, do 42,1 proc., zaś obuwniczy o 5,3 pkt, do 54,8 proc. Oznacza to, że zysk brutto na sprzedaży grupy w styczniu wzrósł o 12,5 proc., do 9,7 mln zł.
- Dotrzymujemy danego słowa - już w wynikach sprzedażowych stycznia widoczna jest zapowiadana przez nas poprawa marż. Cieszy nas to tym bardziej, że od razu jest ona wyraźna. To suma kilku czynników. Po pierwsze, widoczne są już pozytywne efekty działań, jakie wdrożyliśmy w celu poprawy marży wyjściowej (tzw. intake - przed rabatami) – m.in. zwiększyliśmy efektywność produkcji i obniżyliśmy jednostkowy koszt wytworzenia. Nastraja nas to optymistycznie w kontekście celu, jaki sobie postawiliśmy, czyli dojścia do poziomu ok. 69-70 proc. marży wyjściowej w Gino Rossi i 77-78 proc. w Simple. Po drugie – optymalizujemy zarządzanie zapasem, a dzięki uzyskaniu odpowiedniego poziomu rotacji uniknęliśmy konieczności wprowadzania dodatkowych przecen. Widzimy też pozytywny wpływ na nasze marże postępującej dywersyfikacji kanałów sprzedaży – mówi Tomasz Malicki, prezes zarządu Gino Rossi.
Prezes przypomina, że Grupa Gino Rossi nie ma ekspozycji na dolara, co stawia ją w korzystniejszej sytuacji w porównaniu do innych giełdowych spółek z sektora. Natomiast kurs euro jedynie w ograniczonym stopniu wpływa na marże i koszty, ponieważ jako producent Grupa ma większe możliwości reagowania na tego typu czynniki - przekonuje zarząd. Na przykład dokonuje zakupów w walutach na bieżąco przez cały rok, co w dużej mierze niweluje wpływ krótkoterminowych wahań kursu na wynik, a w przypadku oczekiwania długoterminowego umocnienia euro może zastąpić część zakupów dokonywanych w tej walucie materiałami i towarami z Polski. Ponadto w razie potrzeby w bardziej elastyczny sposób może dostosować ceny dla klienta końcowego, a także minimalizuje wpływ ryzyka kursowego za sprawą przychodów generowanych w walucie euro.