Jaki był rok 2015 dla spółki?
Przede wszystkim był to rok przełomowy i bardzo trudny. W pierwszej połowie roku skupialiśmy się na restrukturyzacji zadłużenia i na wypracowaniu porozumienia z obligatariuszami. Istniejąca wtedy struktura powodowała, że co dwa miesiące zapadałyby duże pakiety obligacji, przez co nie moglibyśmy skupić się na rozwoju biznesu. W ciągu ubiegłego roku dług obligacyjny, który stanowi większą część naszych zobowiązań, zmniejszyliśmy z 34 mln zł do 21 mln zł. W drugim półroczu pracowaliśmy nad tym, by podpisać kontrakty od sieci, a także zwiększyć sprzedaż wybranych linii produktowych bez wzrostu zadłużenia finansowego. Do 2020 r. chcemy całkowicie odejść od finansowania się obligacjami.
Mówi pani o spłacie długów, jednak kilka dni temu spółka poinformowała o planach emisji obligacji o łącznej wartości 4,5 mln zł. Na co te pieniądze?
Środki z emisji częściowo zastąpią istniejące, droższe finansowanie obligacyjne, zatem struktura finansowania istotnie się nie zmieni. Wciąż nie mamy wystarczających poziomów kredytów kupieckich u dostawców i dlatego spółka potrzebuje środków na rozwój kanałów dystrybucji, a szczególnie na zwiększenie eksportu naszych marek. Czwarty kwartał pokazał, że popyt na nasze produkty jest w Polsce wciąż bardzo duży, a zainwestowanie kilkuset tysięcy w pokazanie się na innych rynkach przełożyło się na podpisanie wielu nowych perspektywicznych kontraktów. Jedyne, co musimy zrobić, to zbudować odpowiedni zapas produktów, aby nie tracić marży na niezrealizowanych zamówieniach, tak jak to było w ubiegłym roku.
Po dłuższej przerwie w okresie świątecznym produkty spółki znów były dostępne w sklepach. Jakim zainteresowaniem się cieszyły?