Po kilkumiesięcznej konsolidacji, kiedy kurs akcji Bytomia oscylował wokół poziomu 3,2 zł, i korekta na GPW sprowadziła go w okolice 2,4 zł, pod koniec stycznia ponownie ruszył w górę. Od tego lokalnego dołka urósł już o prawie 45 proc. „W lutym wykonał ruch powrotny do przełamanego, średnioterminowego oporu, po czym od kilku sesji silnie zwyżkuje. Minimalny zasięg ruchu należy szacować na 4,00 zł, ale kurs prawdopodobnie sięgnie 4,40 zł, a nawet górnego ograniczenia długoterminowego kanału wzrostowego w okolicach 5,00 zł" – uważają analitycy techniczni DM PKO BP.
Dzisiaj w południe akcje Bytomia tanieją o 1,9 proc., do 3,55 zł, po tym jak wczoraj kurs urósł o prawie 5 proc. i zamknął się na poziomie 3,60 zł, najwyższym od jesieni 2007 r. Dawało to rekordową w historii spółki kapitalizację na poziomie 256,5 mln zł. Gdyby kurs akcji Bytomia miał dotrzeć do 4,4 zł, to z obecnych poziomów musiałby wzrosnąć o 25 proc., zaś gdyby miał dotrzeć do 5 zł, musiałby urosnąć o 40 proc.
Czy to realne? Wycena po 4,4 zł za akcję oznaczałaby kapitalizację na poziomie 320 mln zł, zaś po 5 zł już 360 mln zł. Pojawiają się wstępne szacunki, że w tym roku Bytom może wypracować 18 mln zł zysku netto, więc wspomniana wycena musiałaby uwzględniać wskaźnik C/Z na poziomach odpowiednio 17,8x i 20x. To dość wymagające poziomy, ale nie abstrakcyjne (zakładając dobrą koniunkturę na GPW i dalszy dobry rozwój Bytomia). Obecna wycena przy prognozie 18 mln zł zysku netto w tym roku daje wskaźnik C/Z w okolicach 14x.