W marcu LPP zwiększyło przychody o 10 proc., czyli poniżej tempa wzrostu powierzchni (14 proc.). Jak ocenia pan ten wynik?
Biorąc pod uwagę, że w porównaniu z ubiegłym rokiem w marcu zabrakło jednego weekendu handlowego z powodu Świąt Wielkanocnych, pod względem sprzedaży miesiąc ten był całkiem udany. Jesteśmy zadowoleni ze sprzedaży zagranicznej, ale nadal mamy mały niedosyt, jeśli chodzi o rynek polski. W marcu i całym I kwartale sprzedaż porównywalna w Polsce była delikatnie ujemna.
Co jest powodem słabości polskiego rynku, który odpowiada za dwie trzecie przychodów grupy?
Nasze mniejsze marki, jak damskie Mohito i Sinsay, radzą sobie bardzo dobrze, całkiem nieźle wypadają też Cropp i House, w ostatnich miesiącach odnotowaliśmy tu dodatnią sprzedaż porównywalną. Nieco gorsze wyniki osiąga Reserved, nasza główna marka odpowiadająca za połowę przychodów grupy. W I kwartale Reserved zanotowało w Polsce zauważalne spadki sprzedaży porównywalnej. Diagnozujemy jednak, że problemem nie jest konkretny asortyment tej marki, ale raczej malejąca odwiedzalność sklepów w galeriach handlowych i przechodzenie klientów do sklepów internetowych. Za granicą sprzedaż porównywalna Reserved w walutach lokalnych była na wyraźnym plusie.
Niedawno z zasiadania w zarządzie LPP zrezygnował Piotr Dyka, odpowiedzialny za Reserved. Szykuje się rewolucja w tej marce?