Od 2014 r. wyniki finansowe Almy Market zaczęły się widocznie pogarszać. W 2015 r. spółka zaksięgowała liczne odpisy, które obniżyły wynik spółki w ubiegłym roku o 100 mln zł. Wyraźnych efektów restrukturyzacji nie widać, bowiem w I półroczu tego roku spółka miała 12 mln zł straty. Zobowiązania handlowe rosną, a wraz z nimi rotacja zobowiązań, co wywołuje niepokój wśród dostawców Almy. Wobec napiętej sytuacji zarząd spółki zdecydował się na „przegląd opcji strategicznych", wśród których wymienia ewentualne pojawienie się inwestora branżowego lub finansowego. Mógłby on objąć akcje w podwyższonym kapitale Almy Market. – Nie wykluczamy emisji akcji. Przy czym przypomnę, że na razie analizujemy różne scenariusze i żadna wiążąca decyzja nie została jeszcze podjęta – mówi „Parkietowi" Jerzy Mazgaj, prezes Almy Market.
We wtorek po południu notowania spółki spadały o 3,7 proc., do 5 zł. W ubiegły czwartek, po publikacji raportu za I półrocze, akcje taniały w ciągu sesji nawet o 20 proc. – Reakcja inwestorów na raport była zbyt emocjonalna i niepoparta stanem fundamentalnym grupy – twierdzi Mazgaj.
Niewykluczona sprzedaż części biznesu
Kilka dni temu spółka podpisała z mBankiem aneksy do umów pożyczkowych, dzięki którym okres kredytowania na łączną sumę 19,5 mln zł został przedłużony do końca grudnia. – Porozumienia z instytucjami finansującymi spółkę pozwalają na ewentualne przedłużenie kredytowania o kolejne miesiące – zapewnia Mazgaj.
Prezes Almy Market nie wyklucza, że zarząd spółki w ramach poszukiwania gotówki zdecyduje się na sprzedaż jednego z biznesów, rezygnując tym samym z emisji akcji. Podkreśla, że sieć sklepów Krakowski Kredens rozwija się zgodnie z planem, zaś Krakchemia w I półroczu bieżącego roku miała 1,2 mln zł zysku. Czy wobec powyższego spółka pozbędzie się delikatesów Alma? – Obecna rzeczywistość nie jest dla detalistów łatwa. Oprócz wprowadzonego już podatku supermarketowego słyszymy o propozycji zakazu handlu w niedzielę. Dodatkowo wciąż funkcjonujemy w środowisku deflacyjnym, a negocjacje z dostawcami są bardzo trudne – nie ukrywa Mazgaj.
Teraz sieć delikatesów Alma liczy 48 placówek, przy czym jeszcze kilka w tym roku spółka zamknie, a kilka otworzy. – Reasumując, na koniec roku liczba sklepów powinna być podobna. Część nierentownych placówek już zamknęliśmy. Na ich miejsce otworzyliśmy nowe, w lepszych handlowo lokalizacjach. Dokonaliśmy również transakcji w modelu sale and leaseback, polegającej na sprzedaży nieruchomości, gdzie są sklepy, i wynajmie powierzchni handlowej od nabywców – tłumaczy Mazgaj. – Pozyskane środki zostaną przeznaczone na spłatę kredytów oraz zmniejszenie zobowiązań wobec dostawców.