Rząd przyjął nowelizację przepisów w kwietniu. Jej pomysłodawcom chodzi o ograniczenie zalewu tanich produktów z Chin. Tylko w Polsce jedynie na platformie AliExpress kupuje ok. 5 mln osób, a w Europie bardziej popularna jest ona tylko w Hiszpanii i Francji.
AliExpress nie komentuje wprost, jak zmiana wpłynie na jego operacje w Europie. – Jesteśmy przygotowani, jeszcze nie publikujemy konkretnych informacji. Dla klientów zmiana nie będzie odczuwalna – podaje platforma.
Sprowadza się to także do tego, na ile sprzedawcy lub AliExpress będą skłonni wziąć nieunikniony wzrost cen na siebie, a na ile zechcą przerzucić go na klientów. – W niektórych przypadkach oszczędność na podatku VAT może stanowić czwartą część ceny – mówi Bartosz Ferenc, twórca takich firm jak Sembot.com, Centeo.pl, Mdc.pl czy Founders.pl. – Europejscy gracze musieli płacić cło i VAT od towarów hurtowo sprowadzanych z Azji, a ich konkurenci obchodzili to, dzieląc przesyłki na mniejsze, które trafiały bezpośrednio do klientów – dodaje.
Dlatego na takiej zmianie na pewno zyskają polscy sprzedawcy z Allegro na czele, którzy od dawna wskazywali na nieuczciwą konkurencję głównie z Chin, unikającą jakichkolwiek podatków, podczas gdy rodzime firmy wszystkie daniny muszą regulować. Tracił też na tym Skarb Państwa – według Związku Przedsiębiorców i Pracodawców chodzi o kwotę ponad 2 mld zł rocznie.
– Opodatkowanie zakupów z Dalekiego Wschodu może być ogromną szansą dla polskich sprzedawców, którzy próbują dotrzeć do klientów w sieci. Mimo że łatwiej będzie im konkurować ceną, nie warto zapominać o tym, że kupujący biorą pod uwagę również inne czynniki – mówi Dawid Rożek, prezes Zen.com, polskiego fintechu oferującego kartę płatniczą i aplikację. PM