Kluczem do sukcesu mediolańskiej giełdy była prywatyzacja przeprowadzana we Włoszech w latach 90., m.in. za rządów Romano Prodiego - obecnie przewodniczącego Komisji Europejskiej. Państwowe przedsiębiorstwa przemysłowe o strategicznym znaczeniu (m.in. gigant naftowy Eni i koncern energetyczny Enel) zostały sprzedane w ofertach publicznych. Państwo oddało kontrolę nad sektorem bankowym. Nowych właścicieli znalazły: Banca Commerciale Italiana, IMI i Banca di Roma.
W związku z reformami systemu finansowego, w 1997 r. wyodrębniono spółkę Borsa Italiana SpA, która przejęła rolę giełdowego operatora. Powodem jej prywatyzacji była chęć przyciągnięcia na rynek nowych inwestorów oraz zwiększenia jego konkurencyjności. 51% akcji spółki przeznaczono dla firm posiadających licencje do działania na mediolańskim parkiecie. Udziałowcami Borsa Italiana są obecnie duże włoskie banki oraz krajowi i zagraniczni inwestorzy instytucjonalni.
Od początku 1998 r. spółka zaczęła samodzielnie zawiadywać mediolańską giełdą. Uproszczono wówczas przepisy, obniżono koszty handlu papierami, złagodzono zasady ich wprowadzania do obrotu. Zniesiony został także wymóg, według którego spółka, starająca się o wejście na giełdę, musiała wykazać się zyskiem za trzy kolejne lata.
Giełdowy boom
Procesy prywatyzacyjne sprawiły, że Włosi, przyzwyczajeni do lokowania oszczędności w bankach i papierach dłużnych, zainteresowali się giełdą. Znacznie wzrosła kapitalizacja notowanych spółek - ze 171,6 mld euro w 1995 r. do blisko 448 mld euro w 2002 r. (36,6% ówczesnego PKB, wobec 18,6% w 1995 r.). "Złoty", zresztą nie tylko dla mediolańskiej giełdy, był bez wątpienia 2000 rok. Kapitalizacja sięgnęła wówczas aż 818 mld euro (70,3% PKB Włoch).