Lekarze podpowiadają rządowi

Środowiska medyczne mają własną wizję reformy służby zdrowia. Chcą większej liczby instytucji, które będą płacić za usługi, i oddania pacjentom prawa do wolnego wyboru ośrodków zdrowia czy szpitali. Chcą także, aby klienci częściowo płacili za opiekę medyczną. Rząd tymczasem pracuje nad projektem restrukturyzacji upadających szpitali.

Publikacja: 27.08.2003 09:22

Nad lekarskim projektem reformy służby zdrowia pracowali m.in. przedstawiciele Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy i Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Niepublicznych Szpitali. Ich zdaniem, przede wszystkim należy doprowadzić do sytuacji, w której będziemy mieli więcej niż jedną instytucję, która będzie płaciła za usługi służby zdrowia. Tak jak w przypadku ubezpieczenia OC, będziemy musieli się ubezpieczyć, ale będzie można dowolnie wybrać zakład. - Musi być możliwość konkurencji pomiędzy płatnikami. Skorzystają na tym pacjenci - twierdzi Krzysztof Bukiel, przewodniczący OZZL.

Pacjent też zapłaci

Lekarze chcą także, aby wyznaczyć standardy opieki medycznej, których spełnienie będzie jednoznaczne z uzyskaniem zezwolenia na świadczenie usług refundowanych ze środków publicznych. - Pacjentowi trzeba zapewnić możliwość swobodnego wyboru pomiędzy wszystkimi świadczeniodawcami w ochronie zdrowia - powiedział K. Bukiel.

Wolny wybór oznaczać będzie również wolne ceny, które będą ustalane przez same szpitale. Według nich, część kosztów będą ponosić instytucje ubezpieczeniowe, a resztę powinien pokrywać pacjent ze swojej kieszeni. - Właśnie w ten sposób powstanie konkurencja między szpitalami. Każdy będzie się starał ograniczyć cenę, aby nie stracić pacjentów. Promowane będą ośrodki efektywnie zarządzane, a pieniądz nareszcie będzie szedł za pacjentem - uważa K. Bukiel.

Rząd o długach

Dla resortu zdrowia największym problemem jest zadłużenie szpitali. Rada Ministrów zaakceptowała "Założenia do ustawy o pomocy publicznej i restrukturyzacji samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej". Szpitale mają się przekształcić w spółki prawa handlowego.

Rozpoczęcie postępowania naprawczego będzie następować na wniosek samego szpitala lub jego organu założycielskiego, którym zwykle jest samorząd. Resort liczy, że większość klinik dogada się z wierzycielami, którzy rozłożą spłaty zobowiązań, obejmą część udziałów w spółce lub umorzą długi. Regulacja zobowiązań publicznoprawnych będzie następować na dwa sposoby: umorzenie lub spłata w równych ratach w ciągu 24 miesięcy od dnia wydania decyzji o warunkach restrukturyzacji.

Pieniędzy brak

Najsłabszą stroną rządowego projektu są finanse. Zdaniem Rady Ministrów, potrzebne środki szpitale uzyskają z emisji obligacji i kredytów bankowych. Poręczenia udzielą samorządy terytorialne i Bank Gospodarstwa Krajowego. Tymczasem budżety tych pierwszych są niewystarczające, aby stanowiły wiarygodne zabezpieczenie, a 300 mln zł zaproponowanych przez BGK to tylko kropla w morzu potrzeb.

Zdaniem lekarzy, pomysł rządu jest dobry, jednak sama komercjalizacja zakładów opieki zdrowotnej nie wystarczy. Trzeba zreformować cały system. - Nasz program nie jest konkurencyjny w stosunku do propozycji ministerstwa. Jest jego uzupełnieniem - powiedział K. Bukiel.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego