Nieraz najwybitniejsze umysły mają kłopoty z przestawieniem się na inny sposób patrzenia na daną sytuację. Znane są rysunki z kielichem albo dwie twarze z profilu - zależy, czy traktujemy jako tło czarną, czy białą część rysunku. Wiele czasu trwało, zanim matematycy odkryli, że geometria punktów i prostych jest dualna. Zamiast mówić: dwie proste wyznaczają punkt, można mówić: dwa punkty wyznaczają prostą - i wszystkie twierdzenia przenoszą się bez zmiany...
Otóż często mówi się, że po odejściu od pieniądza złotego (uwaga: JA jestem zwolennikiem POWROTU do pieniądza złotego!) należy uczynić kolejny krok: przejść od pieniądza papierowego na pieniądz wirtualny. Takim pieniądzem jest, oczywiście, karta kredytowa. Ale nie tylko!
Człowiek zawsze mówi przy zakupie tak: kupiłem książkę za 20 złotych. Nigdy nie mówi: sprzedałem 20 zł za książkę. Nie mówi - bo traktuje dwudziestozłotówkę nie jak towar - tylko jak pieniądz. I słusznie zresztą. Zazwyczaj - przynajmniej. Bo... a właściwie: dlaczego?
Teoretycy pieniądza od razu powiedzą, że by coś było pieniądzem, musi być trwałe, łatwe do wymiany... Istotnie: łatwiej schować do portfela 20-złotówkę niż książkę... Ale na wielu wyspach pieniądzem były spore kamienne kręgi - w ogóle nie nadające się do przenoszenia...
Istotnie: 20-złotówka jest czymś trwałym - a każdy wie, że gdy kupi książkę za 20 zł, to jeśli zechce ją sprzedać, dostanie góra dychę... No-no-no! Pamiętam czasy tzw. komuny, która dbała o rozwój literatury w ten sposób, że zakazywała druku autorów zagranicznych i nieprawomyślnych, dzięki czemu autorzy reżimowi mogli pisać dowolne bzdury, i to im się sprzedawało (dziś protestują, że kapitalizm doprowadził do upadku kultury...). Otóż wtedy czasem wychodziła dobra książka - i jeśli ktoś dowiedział się, gdzie można ją kupić, to dawał za nią 20 zł - i mógł za rogiem sprzedać ją nawet za 50 zł!! A za 20 zł to z pocałowaniem ręki... I pamiętamy czasy panabalcerowiczowej inflacji, gdy 20-złotówka po dwóch miesiącach warta była połowę. Więc niby dlaczego złotego zawsze nazywamy pieniądzem - a książkę nie?! Czasem może być odwrotnie...