Tajemniczo brzmiący termin "przełamanie trzech linii" nawiązuje do sposobu konstrukcji wykresu i wyjaśnimy go w dalszej części artykułu. Na razie nazwijmy tę metodę wykresami blokowymi.
Trochę jak świece, trochę jak kółko i krzyżyk
Na pierwszy rzut oka wykres taki przypomina świece japońskie - są tu białe i czarne korpusy (tzw. linie lub bloki). Te pierwsze symbolizują wzrost kursu, drugie - spadek. Na tym jednak podobieństwa się kończą. Po pierwsze, każdy blok jest pozbawiony tzw. cieni charakterystycznych dla świec. Po drugie, rysowanie każdego nowego bloku rozpoczyna się na wysokości, gdzie wypadło maksimum poprzedniego białego bloku lub minimum poprzedniego czarnego bloku.
Podobnie jak omówione w poprzednim odcinku wykresy punktowo-symboliczne ("kółko i krzyżyk"), wykresy blokowe nie są związane ze ściśle określoną skalą czasu - w przeciwieństwie do tradycyjnych wykresów liniowych, słupkowych czy nawet świecowych. Co prawda, i tutaj istnieje oś czasu, ale różnica polega na tym, że jest ona sprawą wtórną. Najpierw nanosi się na wykres zmiany kursu, a dopiero później nanosi się odpowiadające im daty. W ten sposób część sesji giełdowych w ogóle nie znajduje odzwierciedlenia na wykresie blokowym.
W ramach powyższych konwencji stosuje się następujące zasady rysowania wykresów blokowych: