W wielu komentarzach ekonomicznych dotyczących procesów inflacyjnych w Polsce pojawiają się ostatnio dwie tezy. Według pierwszej z nich, obserwowany w sierpniu wzrost inflacji do 1,6 proc. był prawie w całości wynikiem wzrostu cen żywności związanego z ograniczeniem podaży surowców rolnych spowodowanym suszą. Zgodnie z drugą tezą, wzrost inflacji do poziomu celu inflacyjnego w najbliższych dwóch kwartałach jest mało prawdopodobny, ponieważ inflacja we wrześniu, wbrew oczekiwaniom analityków, nie wzrosła w stosunku do sierpnia. W świetle dostępnych danych trudno uzasadnić którąkolwiek z tych tez.
Pierwsze ze stwierdzeń jest prawdziwe tylko w początkowej części. Rzeczywiście, wzrost inflacji rocznej z 1,1 proc. w lipcu do 1,6 proc. w sierpniu był głównie wynikiem wzrostu cen żywności. Wzrosły jednak nie tylko ceny żywności nieprzetworzonej, co można traktować jako efekt ograniczenia podaży na skutek gorszych zbiorów, lecz także ceny żywności przetworzonej. To natomiast, w dużej części, można przypisać szybko rosnącemu popytowi na żywność - w okresie styczeń-sierpień wolumen sprzedaży detalicznej w branży żywnościowej był o 10,2 proc. wyższy niż w tym samym okresie 2005 r. Ten wzrost popytu umożliwił przedsiębiorstwom produkującym artykuły żywnościowe podniesienie cen na swoje wyroby. Ceny produkcji sprzedanej w tej sekcji wzrosły we wrześniu szósty miesiąc z rzędu i w stosunku do marca są obecnie wyższe o 3,7 proc. Od początku 1999 r. tak wysoki wzrost cen w ciągu sześciu miesięcy notowano w tym dziale jedynie w okresie przedakcesyjnym oraz na początku 2000 roku. W obu przypadkach wzrost cen u producentów po kilku miesiącach znajdował odzwierciedlenie w podwyżkach cen konsumpcyjnych.
Podobne zjawisko zachodzi również obecnie. Ceny żywności przetworzonej notowane w koszyku CPI rosną trzeci miesiąc z rzędu. A, zgodnie z badaniami koniunktury GUS, odsetek handlowców branży żywnościowej przewidujących ich dalszy wzrost zwiększył się istotnie i znajduje się obecnie na bardzo wysokim poziomie, zbliżonym do notowanego w okresie przedakcesyjnym. Można więc oczekiwać dalszych wzrostów cen żywności przetworzonej również w kolejnych miesiącach. Biorąc pod uwagę fakt, że żywność przetworzona stanowi około 20 proc. koszyka CPI, czyli prawie trzy czwarte artykułów żywnościowych wchodzących w skład tego agregatu, te podwyżki będą w dużym stopniu determinowały kierunek zmian inflacji.
Co do drugiej tezy, utrzymanie się inflacji we wrześniu na poziomie z sierpnia było możliwe wyłącznie dzięki temu, że ceny paliw do prywatnych środków transportu obniżyły się w ujęciu miesięcznym o 2,5 proc., rok wcześniej zaś (na skutek wyjątkowo wysokiego wzrostu cen ropy naftowej wywołanego spustoszeniem po przejściu huraganu Katrina) wzrosły w tym samym okresie o 3,4 proc. Efekt ten zniwelował wpływ wzrostu cen żywności na inflację we wrześniu, jednak nie oznacza to, że dalszy wzrost inflacji jest przez to mniej prawdopodobny. Ceny paliw nie będą raczej oddziaływać na inflację w tym samym kierunku w kolejnych miesiącach ze względu na efekt niskiej bazy w analogicznym okresie ub.r. Od października 2005 roku do marca 2006 roku ceny paliw obniżyły się o 12 proc., głównie na skutek obniżki akcyzy oraz znacznego ograniczenia marży dystrybucyjnej nakładanej przez koncerny naftowe. Trudno raczej oczekiwać wystąpienia podobnych zjawisk w nadchodzących miesiącach. To natomiast oznacza wzrost rocznej dynamiki cen paliw, co przyczyni się do wzrostu rocznej stopy inflacji.
W efekcie, w kolejnych miesiącach można się spodziewać wzrostu inflacji na skutek oddziaływania dwóch czynników: dalszego wzrostu cen żywności oraz efektu bazy związanego ze spadkiem cen paliw sprzed roku. Jeśli weźmie się przy tym pod uwagę możliwość ujawnienia się (w postaci wzrostu cen również na inne towary i usługi) narastającej od jakiegoś czasu presji inflacyjnej ze strony rynku pracy, inflacja w pobliżu celu RPP w grudniu br. lub styczniu 2007 r. wydaje się bardzo prawdopodobnym scenariuszem.