Złoty jest bardzo mocny i jeszcze pójdzie w górę

Zagraniczni inwestorzy chętnie kupują aktywa tzw. wschodzących rynków, w tym Polski. Skutek? Złoty - już bardzo mocny - jeszcze urośnie w siłę

Publikacja: 08.11.2006 07:40

Pierwszy raz od pięciu lat za franka szwajcarskiego płacimy mniej niż 2,4 złotego. Nasza waluta jest mocna także wobec euro i dolara. Notowania euro na początku tygodnia spadły na krótko poniżej 3,8 zł, a dolara - poniżej 3 zł. - Widać poprawę nastrojów w całym regionie. Inwestorzy patrzą łaskawszym okiem nie tylko na złotego, ale i na forinta czy koronę czeską - opowiada Piotr Kalisz, ekonomista Banku Handlowego.

Rośnie apetyt na ryzyko

- Na tzw. rynkach bazowych, czyli w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej, zmienność cen aktywów jest bardzo niewielka. To wzmaga apetyt na ryzyko tamtejszych inwestorów. Właśnie z taką sytuacją mamy do czynienia w ostatnich dwóch, trzech miesiącach - wyjaśnia Rafał Benecki z ING Banku Śląskiego. Według niego, napływowi kapitału do Polski sprzyjają sygnały, że gospodarka amerykańska rozwija się wolniej, bo zwiększają one prawdopodobieństwo obniżek stóp w Stanach Zjednoczonych. W efekcie na rynkach wschodzących, w tym w Polsce, pojawia się więcej wolnego pieniądza. Skutek? Nie tylko mocniejszy złoty, ale i idąca w dół rentowność polskich papierów skarbowych - teraz niższa niż w końcu września o 20-30 punktów bazowych (w przypadku papierów dwuletnich wyraźnie poniżej 5 proc., pięciolatki zbliżają się do tego poziomu). A WIG20 jest o 11 proc. wyżej niż w końcu września.

Ekonomiści radzą przygotować się na to, że złoty dalej będzie zyskiwał. - Uzasadniają to nie tylko czynniki globalne, ale i to, co dzieje się w Polsce. Mamy wysoki i zrównoważony wzrost gospodarczy, duży napływ inwestycji bezpośrednich, a jednocześnie niską inflację i niewielki deficyt na rachunku obrotów bieżących - wylicza R. Benecki z ING BSK. - Na tle spadających stóp w Stanach ich wzrost w Polsce i innych krajach regionu będzie podnosił atrakcyjność inwestycji u nas - dodaje P. Kalisz z Banku Handlowego. Obaj spodziewają się, że w końcu przyszłego roku za euro będziemy płacić 3,7 złotego, a więc nieco mniej niż w tej chwili.

Szkodzi czy nie?

Tymczasem stowarzyszenia pracodawców skarżą się, że mocny złoty utrudnia życie eksporterom. Chociaż wartość krajowej produkcji wysyłanej za granicę bije historyczne rekordy (w tym roku przekroczy 100 mld dolarów), to jej opłacalność maleje. - Nasze firmy sprzedają swoje produkty za granicą, bo nie chcą stracić tamtejszych odbiorców - uważa Andrzej Malinowski, prezydent Konfederacji Pracodawców Polskich. Z analiz przeprowadzonych przez KPP wynika, że optymalna z punktu widzenia eksporterów cena dolara powinna kształtować się na poziomie 3,4-3,6 zł. Za euro powinniśmy płacić ok. 4,2-4,3 zł.

Jednak z badań prowadzonych przez NBP wynika, że kurs walutowy nie jest dużą przeszkodą w działalności. Według najnowszych danych, sprzed kilku tygodni, kurs (chodzi nie tylko o poziom, ale i wahania) jest barierą w rozwoju dla 11,2 proc. ankietowanych firm. To o połowę mniej niż półtora roku temu.

Komentarz

Piotr Kalisz

ekonomista Banku

Handlowego

Kurs równowagi w dół

Nie można powiedzieć, że złoty jest w tej chwili "za mocny". Z naszych szacunków wynika, że obecny kurs równowagi to ok. 3,8 zł za euro. Nawet gdyby euro spadło poniżej tego poziomu, nie musiałoby to oznaczać negatywnych konsekwencji dla eksportu. W krótkim terminie firmy mogą zabezpieczać się przed ryzykiem kursowym. W dłuższym - dostosowują się do nowych warunków. Wskazuje na to rosnąca wydajność pracy w przemyśle. Za rok, gdy złoty będzie mocniejszy, kurs równowagi również przesunie się w dół.

Rafał Benecki

ekonomista ING Banku

Śląskiego

Wysokie wyceny

Aktywa na wschodzących rynkach są w tej chwili wyceniane bardzo wysoko. Podobnie było przed kryzysami w latach 90. - w Meksyku, Azji Południowo-Wschodniej czy Rosji. Oczywiście, od tego czasu wiele się na rynkach zmieniło. Ale jeśli się okaże, że spowolnienie wzrostu w Stanach Zjednoczonych nie jest duże i nie będzie tam obniżek stóp procentowych, to istnieje ryzyko korekty. Zagrożeniem mogłoby być też pojawienie się napięć w takich krajach, jak Turcja czy Brazylia. Cały czas jest też ryzyko związane z sytuacją na Węgrzech.

Wojciech Górny

zarządzający funduszami Millennium TFI

Euro nadal powinno być silne

w stosunku do dolara. Sądzę, że kurs wspólnej waluty wzrośnie,

a dolar osłabi się. Do osłabienia się dolara do poziomu 1,29-1,3 za euro na koniec roku mogą

się przyczynić gorsze niż oczekiwano dane gospodarki amerykańskiej zaprezentowane w zeszłym tygodniu. W tym czasie euro będzie kosztować około 3,8 zł, a dolar - około 3 zł. W dalszej perspektywie złoty będzie się umacniał do obu tych walut.

Frank szwajcarski nadal opłacalny

Osłabienie franka to nie najlepsza informacja dla chcących zaciągnąć kredyt w tej walucie. Zainteresowany

uzyskaniem równowartości 100 tys. zł zmuszony jest obecnie pożyczyć ponad 41,8 tys. franków, podczas gdy w na początku roku wystarczyło 40,3 tys. Zdaniem Emila Szwedy, analityka Open Finance, zwlekanie z decyzją nie jest jednak wskazane, ponieważ kurs franka dalej będzie się obniżać. Za szwajcarską walutą nadal przemawia też fakt, że pożyczający obecnie 100 tys. zł denominowanych we frankach, na 20 lat, wciąż ma niższą ratę niż w przypadku kredytu złotowego. Jego miesięczne

obciążenie wynosi 598 zł, a gdyby zadłużył się w złotych, byłoby to o 15 proc. więcej (90 zł). Raty zrównałyby się dopiero wtedy, gdyby frank podrożał do 2,81 zł. Umocnienie polskiej waluty mogliby natomiast wykorzystać klienci, którzy wzięli kredyt na

początku 2004 r., gdy frank kosztował ponad 3 zł. - Gdyby przeszli na złote, nie dotyczyłoby ich ryzyko kursowe, a obecna rata w złotych, byłaby zbliżona do tej, jaką płacili przed dwoma laty, choć nadal wyższa od tej, jaką teraz płacą we frankach - podpowiada

E. Szweda.

Firmy wolałyby drogie euro

Większość firm eksporterów, szczególnie tych o dużym udziale eksportu, tradycyjnie zainteresowana jest osłabieniem złotego. Inter Groclin Auto, producent poszyć do foteli samochodowych, przeznacza na eksport prawie 97 proc. produkcji. Spółka bardziej od silnego złotego boi się jednak nieprzewidywalności kursu. - Ze względu na długi okres trwania kontraktów nasze wyniki są obarczone ogromnym ryzykiem kursowym. Wpływ na spore wahania kursu złotego mają bardzo często sytuacje niezwiązane bezpośrednio z gospodarką - zauważa Jerzy Pięta, rzecznik Groclinu.

Sytuację spółki poprawia

jednak to, że sporą część

półproduktów do wyrobu obić foteli kupuje także za granicą i w ten sposób

równoważy zmiany kursu

złotego.

Słaby złoty odpowiadałby eksportującej ponad 70 proc. swojego asortymentu Dębicy. - To pozwoliłoby nam zwiększyć przychody z eksportu - powiedziała Monika Szlachta-Garduła z działu PR

Dębicy. Na słabym złotym skorzystałyby również Zakłady Azotowe Puławy (eksportują ok. 50 proc. produkcji). - Zyskalibyśmy więcej z eksportu - powiedział rzecznik prasowy spółki Marek Sieprawski. - Zabezpieczamy się jednak przed ryzykiem zmiany kursu - dodał.

Na silnym złotym nie traci natomiast Stalprodukt. Kierownik biura zarządu, Robert Kożuch, zauważa, że mocna polska waluta wpływa negatywnie na eksport, ale obniża koszty materiałów wsadowych importowanych

z zagranicy. - Wahania kursowe są w naszym przypadku równoważone - tłumaczy.

Podobna sytuacja występuje w przypadku Polic, ale i ta spółka wolałaby słabszego złotego.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Materiał Promocyjny
PZU ważnym filarem rynku kapitałowego i gospodarki
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego