Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych przygląda się planom budowlanej spółki. Chodzi o szykowaną emisję akcji z prawem poboru, o której zadecyduje nadzwyczajne walne zgromadzenie zwołane na 26 lutego. - Inwestorzy muszą mieć pełną świadomość, że Energopol już raz zawiódł ich zaufanie - mówi Konrad Smok z SII. Stowarzyszenie wzięło Energopol pod lupę w związku z wydarzeniami z końca 2006 r. Wczorajsze NWZA spółki uchyliło bowiem uchwały podjęte przez akcjonariuszy w listopadzie ub. r. Tym samym Energopol formalnie wycofał się z emisji 9,99 mln akcji serii F z prawem poboru oraz 23,46 mln walorów serii G dla Józefa Wojciechowskiego, właściciela J. W. Construction, o łącznej wartości ok. 1,2 mld zł na przejęcie dewelopera.

Plany związania się z warszawską firmą spodobały się inwestorom. W ciągu kilku tygodni kurs Energopolu wzrósł blisko czterokrotnie. Następnie mocno zniżkował po tym, jak zarząd giełdowej spółki poinformował, że do transakcji jednak nie dojdzie. - Pamiętne załamanie kursu było następstwem nie tylko zerwania planów połączeniowych z J. W. Construction, ale również odwołaniem planowanej emisji akcji na ten cel. Inwestorzy chcący objąć nowe walory już po fakcie, z nocnych komunikatów dowiedzieli się o zmianie planów spółki - wyjaśnia K. Smok.

Energopol odpiera zarzuty SII. - Informację o tym, że do połączenia nie dojdzie, przekazaliśmy inwestorom niezwłocznie po tym, jak sami ją otrzymaliśmy. Zaproponowane przez zarząd Energopolu odwołanie emisji było konsekwencją zaistniałych wydarzeń. W naszej opinii, nieuczciwe byłoby proponowanie inwestorom objęcia emisji wiedząc, że jej cel nie zostanie zrealizowany - mówi prezes Energopolu Lech Tomasz Tomkowski.