Kiedy w połowie stycznia wydawało , że zwyżka amerykańskiego indeksu S&P 500 zaczyna słabnąć, notowania akcji ponownie ruszyły w górę. W pierwszym miesiącu roku indeks zyskał 1,4 proc., ustanawiając nowe maksimum. To co prawda nieco wolniejsze tempo niż w ciągu ostatnich pięciu miesięcy ubiegłego roku (przeciętnie co miesiąc S&P 500 rósł o 2,1 proc.), ale nie ma wątpliwości, że trend wzrostowy utrzymuje. Jeśli wierzyć statystykom dotyczącym przeszłości, to kolejne miesiące powinny być udane dla rynku akcji. W okresie od początku lat 80., jeśli styczeń zakończył zwyżką S&P 500, to w kolejnych trzech miesiącach indeks zyskał przeciętnie dalsze 3,7 proc. Jeśli natomiast styczeń zakończył spadkiem, wówczas, przeciętnie rzecz biorąc, kolejne trzy miesiące praktycznie nie przyniosły żadnych zysków.
Fed spokojny
o sytuację gospodarczą
Wygląda na to, że rynki miały rację, dyskontując w ostatnich miesiącach scenariusz "miękkiego lądowania" amerykańskiej gospodarki. W komunikacie po posiedzeniu Fedu stwierdzono, że "ostatnie dane sugerują nieco silniejszy wzrost gospodarczy, a na rynku nieruchomości pojawiły oznaki stabilizacji". Coraz większy optymizm władz monetarnych niekoniecznie musi jednak sprzyjać kontynuacji trendu wzrostowego na rynku akcji. Skoro pomyślny dla gospodarki scenariusz jest dyskontowany już od dłuższego czasu, to realizacja tego scenariusza może raczej okazać okazją do zainkasowania zysków przez inwestorów. Pretekstem może okazać np. wzrost obaw przed podwyżką stóp procentowych. Mimo że na razie Fed jest w miarę spokojny o wzrost cen ("dane na temat inflacji bazowej poprawiły w ostatnich miesiącach, a presja inflacyjna wydaje stopniowo słabnąć"), to rynek obligacji zaczyna dyskontować zacieśnienie polityki pieniężnej. Od dwóch miesięcy rentowność papierów skarbowych idzie w górę.
Możliwa korekta wywołana tymi obawami w nadchodzących miesiącach nie przekreśliłaby jeszcze prawdopodobnie długoterminowego trendu wzrostowego. Nic nie wskazuje na to, by pretekstem do tego stał się obecny poziom wycen akcji.