Od ponad trzech tygodni ważą się średniookresowe losy euro. 11 stycznia kurs EUR/USD dotarł w okolice 1,29, czyli miejsca gdzie wypadł szczyt w maju 2006 r. oraz potem w sierpniu minionego roku. Po pokonaniu tej bariery w listopadzie 2006 r. pojawiły się oczekiwania na trwalszą aprecjację wspólnej waluty. Jak się później okazało były nietrafione. Od początku grudnia to dolar stopniowo zyskuje i ma duże szanse na dalszy wzrost. Musi tylko zostać przełamany poziom 1,29 USD za euro. Na to, że się tak stanie wskazuje obecna na tygodniowym MACD negatywna dywergencja. Natomiast z fundamentalnego punktu widzenia sprzyja temu umacnianie się przekonania inwestorów o coraz większym prawdopodobieństwie miękkiego lądowania amerykańskiej gospodarki. Swoje robią też oddalenie się perspektywy cięć stóp, a także nadzieje na poprawę bilansu handlowego. Zapatrywanie na notowania dolara w kolejnych miesiącach zmienił ostatnio nawet jeden z większych pesymistów w ty względzie - Citigroup. Wobec tego wciąż podstawowym scenariuszem na kolejne tygodnie jest ruch euro w stronę 1,25 USD.