Mamy za sobą czwarty dzień łagodnej korekty po szybkiej zwyżce z przełomu stycznia i lutego. Przynajmniej, jeśli chodzi o WIG20, bo korekta na rynku średnich spółek rozpoczęła się dopiero wczoraj. Łączny spadek WIG20 od ostatniego szczytu (3549,3 pkt) wyniósł na razie zaledwie 1 proc., a wczoraj zniżka była symboliczna (nie przekroczyła 1 pkt). Wystarczyłby jeden dzień silnego wzrostu, by WIG20 ustanowił nowe maksimum trendu wzrostowego. Do takiego rozwoju wydarzeń przyzwyczaiły nas zresztą ostatnie miesiące.

O ile nie ma zatem podstaw do wieszczenia zakończenia średnioterminowego trendu zwyżkowego, to wydaje się jednak, że korekta może jeszcze potrwać kilka dni. Po pierwsze, przemawia za tym fakt, że oznaki osłabienia popytu na szerokim rynku pojawiły się, jak już wspomnieliśmy, dopiero wczoraj. W konsekwencji istnieje tam właśnie jeszcze pewien potencjał spadkowy. Drugi argument to odczyty oscylatora stochastycznego - wskaźnika, który w ostatnich miesiącach dość dobrze odzwierciedla krótkoterminowe punkty zwrotne na rynku. Oscylator dopiero wyszedł ze strefy wyprzedania, a do strefy wykupienia brakuje mu kilka dni spadku WIG20 - o ile tempo owej zniżki będzie takie jak na ostatnich sesjach. Można przypuszczać, że kiedy już Stochastic osiągnie poziom wyprzedania, to będzie to wzorem ostatnich miesięcy sygnał nadchodzącego silnego wyskoku indeksu (sygnałem kupna będzie natomiast wybicie ze strefy wyprzedania).

Wygląda na to, że czynnikiem hamującym korektę spadkową

WIG20 jest odbicie na rynku ropy naftowej. Ostatnie miesiące przyniosły tak silną zależność indeksu od cen tego surowca, że wypadałoby obecnie trzymać kciuki za utrzymanie zwyżki notowań ropy. Od połowy ub.r. wszystkim silnym skokom WIG20 towarzyszyło albo odbicie na rynku tego surowca, albo przynajmniej stabilizacja. Kiedy ceny ropy spadały, mniejsza lub większa korekta dotykała także WIG20. Co ciekawe, indeks blue chips zdecydowanie bardziej uzależnił się więc od rynku ropy, podczas gdy przestał być wrażliwy na notowania miedzi.