To ważna informacja dla tysięcy Polaków zadłużonych w szwajcarskiej walucie. W styczniu wzrost cen w Szwajcarii był najwolniejszy od prawie trzech lat. W stosunku do tego samego miesiąca przed rokiem dynamika wyniosła 0,1 proc., natomiast w porównaniu z grudniem 2006 r. ceny spadły o 0,7 proc. Walnie przyczynili się do tego detaliści, obniżając średnio o 3,7 proc. ceny butów i odzieży. Duże znaczenie miał też spadek o 5,2 proc. cen produktów ropopochodnych.
Czy spadek inflacji oznacza, że Narodowy Bank Szwajcarii (SNB) zrezygnuje z zapowiedzianej już podwyżki stóp procentowych? Thorsten Polleit, ekonomista Barclays Capital we Frankfurcie, uważa, że szybkie tempo rozwoju szwajcarskiej gospodarki, a także obawy, że kurs franka może dalej słabnąć, skłonią bank centralny do podwyższania kosztów kredytu. Z kolei Andreas Kueffer z Zuercher Kantonalbank w nocie do inwestorów napisał, że dane o inflacji sprawiają, że podwyżka oprocentowania "jest nieprawdopodobna".
Władze monetarne Szwajcarii obawiają się, że niski kurs franka do euro spowoduje wzrost cen towarów importowanych. W czwartek notowania szwajcarskiej waluty spadały drugi dzień z rzędu, gdyż część inwestorów uznała, że słabsze tempo wzrostu cen w styczniu sprawi, że SNB zmieni swoje nastawienie i w przyszłym miesiącu nie zmieni stóp. W poprzednim tygodniu frank, ktory 29 stycznia był rekordowo słaby do euro, umacniał się z powodu "jastrzębiej" retoryki przedstawicieli banku centralnego Szwajcarii. - Dzisiaj rano dane o poziomie inflacji znacznie osłabiły spekulacje na temat wzrostu oprocentowania, dlatego frank osłabił się - komentował wczoraj Henrik Gullberg, strateg walutowy banku inwestycyjnego Calyon. Przed południem euro kosztowało w Zurichu 1,6218 CHF wobec 1,6154 CHF w środę. Niektórzy analitycy liczą się z dalszym osłabieniem franka. Mogą się do tego przyczynić spekulacje, że kiepska forma tej waluty nie będzie dyskutowana podczas spotkania w najbliższy weekend ministrów finansów i szefów banków centralnych G7 w Essen (Niemcy).
Bloomberg