Największy bank w Europie ma kłopoty za oceanem. HSBC odczuwa skutki gorszej koniunktury na rynku nieruchomości, m.in. z powodu wzrostu kosztów kredytów hipotecznych i spadku cen domów w USA. Coraz więcej kredytobiorców ma tam problemy ze spłatą zobowiązań. Jest gorzej, niż kierownictwo HSBC sądziło jeszcze dwa miesiące temu.
Brytyjski bank z powodu ubiegłorocznych strat na działalności kredytowej w Stanach Zjednoczonych musi zrobić dodatkową rezerwę w wysokości 1,76 miliarda dolarów. W sumie przeznaczy na ten cel 10,6 miliarda dolarów. To o 20 proc. więcej, niż szacowali analitycy, i więcej niż HSBC zarobiło w pierwszym półroczu 2006 r., kiedy miało 8,7 miliarda dolarów zysku netto. Bank przyznał, że popełnił błędy, koncentrując się na ilości udzielanego kredytu.
Podane wczoraj informacje zelektryzowały inwestorów giełdowych. Wielu z nich postanowiło sprzedać akcje HSBC, a także innych banków. Kurs walorów HSBC spadł o 2,6 proc.
Michael Geoghegan, dyrektor generalny brytyjskiego banku, zapowiedział wczoraj prawdziwe trzęsienie ziemi w firmie. Będą zmiany w kierownictwie i zasadach udzielania kredytów.
Pod względem dynamiki zysków ten trzeci na świecie kredytodawca ustępuje takim amerykańskim konkurentom, jak Bank of America czy JP Morgan Chase.