Ten tydzień rozpoczęliśmy silnym spadkiem cen w stosunku do zamknięcia z piątku sprzed tygodnia. Koniec tego tygodnia miał miejsce właściwie na podobnym poziomie. W trakcie tych pięciu dni obserwowaliśmy przeprowadzoną przez popyt próbę podniesienia cen. Jej pojawienie się nie było wielkim zaskoczeniem. Można było podejrzewać, że popyt będzie bardziej aktywny, gdyż już na początku tygodnia doszło do testu ważnego wsparcia. Jest nim lokalny dołek z 26 stycznia br. Atak podaży na ten poziom okazał się mało skuteczny i ceny nie spadły znacząco. Skoro podaż nie była wystarczająco zdeterminowana, popyt w sumie niewielkim wysiłkiem szybko oddalił ceny do możliwości wygenerowania sygnałów sprzedaży.
Wspomniana akcja popytu ratująca rynek przed poważniejszym spadkiem była o tyle specyficzna, że miała miejsce tuż po wystąpienia awarii na warszawskiej giełdzie. Zaraz po wznowieniu notowań kursy ruszyły w górę i tamten feralny dzień zakończył się pomyślnie dla byków. Technicznie można to było odebrać jako odbicie od wsparcia, co mogło skutkować zwiększoną aktywnością kupujących. Kolejne sesje nie spełniły tych nadziei i nie przyniosły kontynuacji ruchu w popołudnie wtorkowej sesji. Jej brak mógł zostać odebrany jako sygnał, że wspomniany poawaryjny wzrost był jedynie wzrostem chwilowym i mało wiarygodnym. Im dłużej popyt ociągał się z przeprowadzeniem akcji, tym większe było rozczarowanie. Tydzień kończymy przejawem tego rozczarowania, czyli spadkiem cen.
Notowania zniżkowały i ponownie zbliżyły się do wsparcia. Wygląda na to, że kolejny tydzień zaczniemy więc od drugiego testu tego poziomu. Teraz popytowi będzie już trudniej podnieść ceny, ale nadal oczywiście jest to możliwe. A jest o co grać. Przypomnę, że przełamanie poziomu dołka z końca stycznia br. może być uznane przez sporą grupę inwestorów
jako zanegowanie ostatniej fali wzrostowej, a więc istotny sygnał słabości rynku. Część średnioterminowych długich pozycji może być w takiej chwili zamkniętych. Tym sposobem mielibyśmy pierwsze od dłuższego czasu zejście pod poważniejszy dołek.
O ile sygnał faktycznie można będzie uznać za przejaw słabości, o tyle jeszcze nie zadecyduje