Należąca do PKN Orlen litewska rafineria w Możejkach uruchomiła część instalacji do destylacji próżniowej, która została zamknięta przed 15 laty. Zastąpi ona urządzenia zniszczone w pożarze, który miał miejsce w październiku ubiegłego roku. - Wraz z uruchomieniem tej instalacji zakończyliśmy pierwszy etap planu odbudowy. Teraz możemy przerobić do połowy tej ilości surowca, którą przerabiały zniszczone przez pożar urządzenia - informuje Paul English, szef rafinerii. Zastrzega, że jest zbyt wcześnie, aby oszacować, jak wpłynie to na wyniki firmy.

Szacuje się, że pożar spowodował straty przekraczające 50 mln USD i obniżył ubiegłoroczny zysk netto spółki o około 38 mln USD (105 mln litów) wobec oficjalnych prognoz. Zakładały one, że rafineria zarobi 507,8 mln litów. Zarząd litewskiej firmy zapowiadał, że całkowita odbudowa instalacji zajmie od sześciu do dziewięciu miesięcy (niezależni eksperci wskazywali, że może to potrwać nawet cały rok). Dopiero po tym czasie firma osiągnie przerób ropy na poziomie 27 tys. ton dziennie. W wyniku pożaru zdolności spadły do 15 tys. ton.

Po wypadku zaczęto mówić o ewentualnym obniżeniu ceny, jaką PKN miał zapłacić za akcje firmy. Ostatecznie jednak Orlen zapłacił za 84,36 proc. akcji rafinerii Możejki ponad 2,34 mld USD, czyli tyle, ile ustalono na początku 2006 r., przy podpisaniu przedwstępnej umowy zakupu litewskiej spółki.

Wczoraj rozpoczął się przymusowy wykup papierów Możejek pozostających w rękach mniejszościowych akcjonariuszy. Orlen oferuje po 10,25 litów (11,57 zł) za walor - tyle samo, ile w ostatnim wezwaniu.