Od półtora tygodnia WIG20 z mozołem pnie się. W ciągu siedmiu sesji indeks największych spółek zyskał 2,7 proc., z czego zdecydowana większość przypadła na pierwszy dzień odbicia od lutowego dołka. Przez sześć ostatnich sesji zwyżka wyniosła już tylko 0,6 proc. Zamiast silnej fali wzrostowej mamy ruch "zygzakiem" - na jednej sesji WIG20 rośnie, by dzień później tracić. Sporo przemawia za tym, że przebieg owego krótkoterminowego odbicia jest raczej oznaką słabości, a nie siły rynku. Na myśl przychodzi analogia z przełomem grudnia i stycznia. Podobieństwo obu tych sytuacji jest zaskakująco duże. 19 grudnia WIG20 zniżkował o 3,1 proc. (dla porównania 8 lutego było to 3 proc.), a w kolejnych dniach stracił jeszcze dalsze 2,1 proc. (ostatnio było to 1,8 proc.). 22 grudnia (i analogicznie 12 lutego) spadki zostały chwilowo zahamowane, a indeks zaczął "zygzakiem" iść w górę. Na tym etapie WIG20 jest obecnie. Gdyby te analogie miały się utrzymać w najbliższej przyszłości, to wnioski są mało optymistyczne. W grudniu w którymś momencie próby odrobienia strat zostały zniweczone przez ponowny atak podaży. Podczas gdy jeszcze 2 stycznia WIG20 notował dwutygodniowe maksimum, to trzy dni później znalazł się najniżej od ponad miesiąca. Taki scenariusz jest jak najbardziej realny także obecnie. Wystarczyłby jeden dzień silnego spadku, by WIG20 znalazł się na poziomie ponad miesięcznego minimum. Te analogie potwierdza także zachowanie oscylatora stochastycznego. Zwyżkuje on już od siedmiu sesji i jest coraz bliżej strefy wykupienia. Innymi słowy, czas działa na niekorzyść byków. Kiedy oscylator dotrze do strefy wykupienia, będzie to sygnał, że potencjał krótkoterminowego odbicia jest na wyczerpaniu. Na początku stycznia wskaźnik nawet nie zdołał dotrzeć do tej strefy, a niedźwiedzie już przypuściły atak. Wygląda zatem na to, że zakończenie obecnego ruchu "zygzakiem" WIG20 jest kwestią kilku
najbliższych sesji. Później należy się liczyć z ponownym silnym spadkiem. Nawet jeśli do niego nie dojdzie, to z wejściem na rynek rozsądnie (tzn. bezpieczniej) byłoby poczekać do czasu spadku oscylatora stochastycznego do strefy wyprzedania.