Ponad 10-proc. zniżką kursu Mostostalu Zabrze zareagowali w poniedziałek inwestorzy na niespodziewane roszady w zarządzie budowlanego holdingu. Rada nadzorcza odwołała z funkcji dotychczasowego prezesa Adama Konopkę i wiceprezesa Jarosława Grabca. Powołała natomiast do zarządu - w randze wiceprezesa - Jarosława Antoniaka, wieloletniego pracownika Mostostalu, dyrektora biura eksportu. Do pełnienia obowiązków prezesa oddelegowała Zbigniewa Opacha, przewodniczącego rady nadzorczej i największego akcjonariusza spółki.
Zaskoczony nie tylko rynek
Tymczasem jeszcze w czwartek odwołani prezesi i szef rady nadzorczej prezentowali wspólnie ubiegłoroczne osiągnięcia spółki i jej plany (w tym prognozy finansowe) na bieżący rok. O szykowanych zmianach w zarządzie nie było nawet wzmianki. Dotychczasowy zarząd był ponadto postrzegany przez wielu jako ten, który przeprowadził Mostostal Zabrze przez bardzo trudny okres, wyprowadzając na prostą firmę stojącą jeszcze niedawno na krawędzi bankructwa. - Decyzja rady nadzorczej była i dla mnie sporym zaskoczeniem - przyznaje A. Konopka. Jak informuje, nie jest już wpuszczany do siedziby firmy. - Na rynek być może trafią twierdzenia, że problemy Mostostalu to moja wina czy kierowanego przeze mnie zarządu. Zamierzam bronić swego imienia - zapowiada.
- Pan Adam Konopka miał za zadanie przeprowadzić restrukturyzację Mostostalu i z tego zadania dobrze się wywiązał - komentuje decyzję rady nadzorczej Zbigniew Opach. Przyznaje jednak, że w jego ocenie pewne sprawy dotyczące np. zatwierdzenia i realizacji układu z wierzycielami zbyt się przeciągały, za co odpowiedzialnością obarczał właśnie zarząd.
Tymczasem głównemu akcjonariuszowi - jak zapewnia - zależy na tym, aby Mostostal jak najszybciej powrócił do ścisłej czołówki krajowych firm budowlanych. Z. Opachowi marzy się nawet pierwsza trójka. W osiągnięciu tego celu Mostostalowi ma pomóc obsadzenie fotela prezesa "fachowcem z branży, który dynamiczniej będzie rozwijać spółkę". - Mamy już kilku kandydatów na to stanowisko. Sądzę, że wyboru dokonamy w ciągu dwóch miesięcy - twierdzi p.o. prezesa.