Od początku tego roku inwestorom na naszym parkiecie towarzyszyło przekonanie, że impuls do wyprzedaży nadejdzie ze świata. Tak się stało, a że był on niespodziewanie błahy, to reakcja inwestorów zaskoczonych tym była zdwojona. Chińska giełda już raz w tym roku miała podobne problemy i wtedy przeszło to bez echa. Nie najlepsza passa trwała również w poprzednich dniach w Indiach. Na oba te rynki mocno w tym roku stawiali globalni inwestorzy. Na warszawskim parkiecie oznaki przesilenia widać było przez pryzmat reakcji na wyniki kwartalne spółek. W przypadku tych największych mimo dobrych rezultatów nie widać było chęci do kupna, a raczej zdarzało się poszukiwanie pretekstów do realizacji zysków. Było tak z BZ WBK czy PKO BP. Jednocześnie zaczęła odwracać się sytuacja na rynku obligacji. To tworzyło presję na strukturę portfeli funduszy emerytalnych. Niższe ceny obligacji to przy niezmienionych kursach akcji wyższy udział tych ostatnich w portfelu. Przy dużym zaangażowaniu na giełdzie to niebezpieczna sytuacja, gdyby tendencja na rynku papierów skarbowych miała się utrzymać na dłużej. Trzeba przy tym przyznać, że choć wczorajszy spadek ze względu na swoją skalę zrobił ogromne wrażenie, to jednak nie doprowadził do ostatecznych rozstrzygnięć. Natomiast znacznie je przybliżył. WIG jest znów bardzo blisko kluczowego w dłuższym horyzoncie czasu wsparcia, które nieco poniżej 52,5 tys. pkt wyznaczają szczyt z początku grudnia 2006 r. oraz luka hossy z 18 stycznia tego roku. Złamanie tej bariery będzie dawało pesymistom mocniejsze argumenty przemawiające za trwalszym pogorszeniem nastrojów. Wtedy realny stałby się spadek WIG poniżej 50 tys. pkt. Pytanie, co z pojawiającym się w początkach roku scenariuszem dotyczącym ostrej przeceny mniejszych spółek, co do których przewartościowania akcji w większości przypadków nie ma wątpliwości. Część specjalistów wróżyła zniżki cen o nawet kilkadziesiąt procent. Kluczowe może tu być zachowanie uczestników funduszy małych i średnich firm. Jeśli rzeczywiście okaże się, że jest wśród nich duża grupa spekulantów, a nie osób nastawionych na inwestycje w dłuższym terminie, to umarzanie udziałów może przysporzyć rynkowi dodatkowych kłopotów.