Przecena akcji banków sprawiła, że dla WIG20 luty był najgorszy od lat

Hossy nie zagwarantowało wyczekiwane od dawna odbicie na rynku miedzi

Publikacja: 01.03.2007 06:34

Jeszcze trzy dni temu nic nie wskazywało na to, że luty będzie tak kiepski dla posiadaczy akcji - zwłaszcza dużych spółek. Indeksy były na rekordowych poziomach lub bardzo blisko nich. Wystarczyły dwa dni panicznej wyprzedaży, by sytuacja odwróciła się o 180 stopni. W całym miesiącu WIG20 stracił aż 6,9 proc. Od początku hossy w 2003 r. jedynie 6 miesięcy przyniosło dotąd większe spadki.

W 2001 r. po raz ostatni luty był tak słaby dla posiadaczy akcji największych spółek (było to przed rozpoczęciem długotrwałej hossy). Mimo że miniony miesiąc był łaskawszy dla indeksów MIDWIG i WIRR (spadły odpowiednio o 0,6 proc. i 1,5 proc.), to i tak nawet w ich przypadku luty był najsłabszy odpowiednio od pięciu i sześciu lat.

Blue chips ciągle

wypadają blado

Luty nie przyniósł niespodzianek pod jednym względem - duże spółki ponownie wypadły słabo na tle "średniaków" i "maluchów". Podobnie było już w styczniu, gdy zmiana WIG20 była mniejsza o ponad 7 pkt proc. względem MIDWIG-u i WIRR-u. W ciągu ostatniego roku tylko w trzech miesiącach WIG20 wypadł lepiej niż pozostałe indeksy. Roczna zmiana indeksu blue chips na koniec lutego wynosiła zaledwie 14,3 proc. Dla porównania: w końcu kwietnia ubiegłego roku była blisko 72 proc. Posiadacze akcji największych spółek mają zatem powody do narzekania. Podczas gdy w styczniu wydawać się mogło, że WIG20 na trwałe oderwał się od szczytu z maja 2006 r., to luty zrewidował to przekonanie. Indeks nie zyskał nic od momentu poprzedzającego ubiegłoroczny majowy krach. Z tego punktu widzenia hossa na rynku dużych spółek ma nieco iluzoryczny charakter.

Lista liderów lutowej przeceny w gronie największych firm może być nieco zaskakująca. Druga połowa ubiegłego roku mogła przyzwyczaić inwestorów do tego, że słabość WIG20 jest efektem kiepskiej koniunktury na rynku surowców, przekładającej się z kolei na spadek notowań KGHM i koncernów paliwowych. Tymczasem w lutym ceny surowców wcale nie spadały (nie licząc ostatnich dni). Notowania miedzi wręcz mocno się odbiły. Tak dobrego miesiąca dla czerwonego metalu dawno już nie było. W efekcie niebezzasadne stały się spekulacje, czy przypadkiem wielomiesięczny trend spadkowy nie ma się ku końcowi.

Drożejąca miedź to za mało

Paradoksalnie zatem najbardziej wyczekiwane wydarzenia na rynku surowcowym nie tylko nie pomogły w zwyżce WIG20, ale nawet nie powstrzymały przeceny. Stało się tak, gdyż w lutym kulą u nogi dla indeksu okazały się przede wszystkim banki - te same, które jeszcze w styczniu były lokomotywą hossy. Właśnie za sprawą tej branży indeksowi ubyło w minionym miesiącu 145 pkt (łącznie stracił 241 pkt). O pretekst do przeceny banków było tym łatwiej, że w ostatnich miesiącach ich kursy rosły bardzo szybko. Od grudnia roczna zmiana indeksu WIG-Banki przekraczała 60 proc. Do liderów spadków w lutym dołączyła też Telekomunikacja Polska, która odebrała indeksowi prawie 44 pkt.

Zaszkodziły rynki

wschodzące i obligacje

Na słabym zachowaniu WIG20 ciążą niezmiennie rynki wschodzące. Ten niekorzystny wpływ widać było nie tylko w ostatnich dniach, kiedy krach w Chinach pogrążył kursy akcji na całym świecie. Roczne zmiany WIG20 i indeksu MSCI dla rynków wschodzących są niemal identyczne. Wskaźnik MSCI w lutym nieco stracił na wartości, a w styczniu praktycznie stał w miejscu. Ponieważ ta grupa rynków nie cieszy się już takim zainteresowaniem, jak choćby w pierwszej połowie ubiegłego roku, to nic dziwnego, że słabo zachowuje się także WIG20.

Kiepskiemu zachowaniu rynku akcji w lutym towarzyszyła wyprzedaż obligacji, a co za tym idzie - wzrost ich rentowności. Przykładowo: dochodowość pięciolatek podskoczyła powyżej 5 proc., podczas gdy jeszcze w połowie stycznia nie przekraczała 4,8 proc. Tak dużego miesięcznego skoku rentowności nie było od czerwca 2006 r. To może być sygnał zmiany oczekiwań inwestorów co do decyzji Rady Polityki Pieniężnej. Chociaż na środowym posiedzeniu władze monetarne nie zmieniły stóp procentowych, to coraz częściej usłyszeć można głosy, że decyzja taka z czasem stanie się nieuchronna.

O pretekst do wyprzedaży

było nietrudno

Spadek cen obligacji i wzrost ich cen mógł być jednym z głównych powodów wyprzedaży akcji banków. Perspektywa wzrostu stóp może uderzyć także w notowania mniejszych i średnich spółek, które do tej pory na wiele sposobów korzystały z niskich stóp procentowych.

Po pierwsze - niskie stopy oznaczają większą relatywną atrakcyjność inwestycji w akcje (skoro lokaty bankowe są mało dochodowe). Po drugie - niskie koszty pieniądza zachęcają konsumentów do zadłużania się i generowania w ten sposób dodatkowego popytu. Ten pozytywny efekt odczuł choćby szeroko rozumiany sektor nieruchomości. Akcje deweloperów czy spółek budowlanych szły w górę, gdyż klienci prześcigali się w kupowaniu nieruchomości na kredyt. Chociaż ostatni wzrost rentowności obligacji jest na razie zbyt mały, by podważyć te długoterminowe trendy, to o pretekst do wyprzedaży akcji tym łatwiej, że ich wyceny znalazły się na skrajnie niekiedy wygórowanych poziomach.

7

razy zdarzyło się dotąd od początku 2003 r.,

że indeks

WIG20 spadł w ciągu

miesiąca o więcej niż

4 procent.

Największą zniżkę zanotowano

w maju 2006 r. - o 11,9 proc.

Rynki wschodzące szły wbrew towarom

Przez ostatnie miesiące notowania na rynkach wschodzących nie wykazywały zbyt dużej zbieżności z cenami towarów. Wskaźnik korelacji z ostatnich 12 miesięcy dla indeksu MSCI EM oraz indeksu cen towarów CRB wynosi minus 0,57. To oznacza, że kursy akcji na rynkach wschodzących rosły mimo spadku notowań surowców. W poprzednich latach oba rynki łączyła bardzo silna dodatnia korelacja, przekraczająca przez długi czas 0,9. Nieco upraszczając - można było mówić, że w 90 proc. zachowanie giełd na emerging markets można było tłumaczyć zmianami cen towarów. Z podobnie silną ujemną korelacją jak teraz ostatni raz mieliśmy do czynienia pod koniec 2002 r. Wtedy zapowiadało to trwałe odwrócenie trendów na obu rynkach (najpierw na rynku towarów, potem akcji). Gdyby historia się powtórzyła, kolejne miesiące przyniosłyby zniżkę kursów walorów na rynkach wschodzących. Trend na rynku towarów już się zmienił.

Czy marzec będzie lepszy dla akcji?

Podczas hossy, która trwa od połowy 2003 r., nieraz zdarzyło się, że panika na rynku akcji szybko obróciła się w ponowny optymizm. Jak widać na wykresie, w tym czasie tylko raz (na wiosnę 2004 r.) okazało się, że po bardzo kiepskim miesiącu dla posiadaczy akcji dużych spółek kolejny miesiąc był jeszcze gorszy. Aż w czterech przypadkach WIG20 zaczął szybko odrabiać straty i zakończył następny miesiąc wyraźnie na plusie. W trzech przypadkach zwyżka miała podobną siłę, co poprzedzający ją spadek. Z tego punktu widzenia nie byłoby niespodzianką, gdyby marzec przyniósł przynajmniej próbę odreagowania lutowej przeceny. Reguła ta ma jednak poważny mankament - obowiązuje dopiero od rozpoczęcia hossy w 2003 r. W czasie poprzedniej bessy kupowanie akcji po spadku notowań przynosiło straty. Z tego powodu na dłuższą metę bezpieczniejsze może się okazać lokowanie w akcjach, które drożeją, a nie tanieją.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy