Musimy być cierpliwi

Publikacja: 07.03.2007 07:33

Czy obecna sytuacja między ministerstwem skarbu a Eureko umożliwia negocjacje, które miałyby zakończyć trwający od siedmiu lat spór o PZU?

Atmosfera faktycznie nie sprzyja doprowadzeniu do rozwiązania konfliktu. Myślę jednak, że wszystko może się zmienić, ponieważ cała ta sytuacja ma charakter wyłącznie polityczny.

Liczy Pan na to?

Tak, ta sytuacja na pewno się zmieni i będziemy na to czekać tak długo, jak tylko to będzie potrzebne. Mimo że Eureko jest stale pomawiane i oskarżane o różne rzeczy, próbuję zachować do tego dystans. Jasne, że dla firmy jest to bardzo szkodliwe, ale przez ostatnich kilka lat oswoiliśmy się z tym, że jesteśmy traktowani po macoszemu.

Jest jednak umowa prywatyzacyjna, podpisana z polskim rządem. Umowa jest prawnie wiążąca. Nieważne, czy to się komuś podoba, czy nie, ona wciąż istnieje. Nadejdzie taki dzień, w którym resort skarbu zacznie się liczyć z rzeczywistością i dojdzie wreszcie do przekonania, że najlepszym rozwiązaniem jest usiąść do stołu i negocjować.

Ale tu nie chodzi tylko o ministerstwo skarbu. Obecny zarząd PZU również nie ma o Eureko najlepszej opinii.

Myślę, że pan Jaromir Netzel pokazał jasno, jak postrzega swoją rolę jako prezesa towarzystwa. W jego odczuciu, Eureko powinno zostać wyeliminowane z PZU. To w rozwiązaniu konfliktu oczywiście nie pomaga, ale jednocześnie działania prezesa PZU są szkodliwe dla samego towarzystwa.

Czy uważa Pan, że obecny prezes spółki działa na szkodę towarzystwa?

Tak, jego działania wyraźnie wpływają na szkodę PZU. Jaromir Netzel ma w zwyczaju składanie wniosków do prokuratury zawiadamiających o tym, że ktoś działał na szkodę spółki. Co więcej, ma w swoim zwyczaju upublicznianie tego typu spraw, przede wszystkim po to, by oczernić czyjeś nazwisko. Tak było na przykład ze sprawą audytora dla PZU. Pan Jaromir Netzel zrobił wszystko, by z wyboru audytora zrobić show. Skierował w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Jak dotąd z prokuratury nie otrzymałem zaproszenia, ale z chęcią się stawię. To śmieszne, że w sprawie audytora spotykam się z zarzutami o działanie na szkodę spółki. To jest po prostu nonsens. Ta sprawa pokazuje, że Skarb Państwa traktuje spółkę jako własne narzędzie do osiągania kolejnych celów.

Druga sprawa to przykład zawiadomienia przeciwko Ineke Banus, byłej członkini zarządu PZU Życie. Stawia się jej zarzut, że podpisała fakturę, dzięki której jeden z dyrektorów, pracujący niegdyś w PZU, otrzymał pomoc prawną za pieniądze towarzystwa, choć miał sprawę o działanie na szkodę spółki. Prezes Netzel chyba niespecjalnie się orientuje, jakie są zasady procesu decyzyjnego w towarzystwie. Sprawa finansowania pomocy prawnej dla jednego z byłych dyrektorów przez PZU Życie ma historię znacznie dłuższą niż obecność Ineke Banus w zarządzie spółki. Jeszcze przed powołaniem Ineke Banus sprawa ta była przedmiotem wspólnych dyskusji i decyzji członków zarządu zarówno PZU, jak i PZU Życie. W ich trakcie odwoływano się do istniejącej w krajach zachodnich praktyki, iż spółka powinna zapewnić finansowanie pomocy prawnej członkom kadry kierowniczej w przypadkach związanych z wykonywaniem funkcji takich osób w spółce. Wszyscy członkowie zarządów PZU i PZU Życie jednogłośnie poparli celowość i konieczność udzielenia takiego wsparcia dyrektorom, w tym wspomnianej już osoby, której sprawa była znana członkom zarządów. Nie rozumiem, jak można w tej sytuacji stawiać Ineke Banus zarzut działania na szkodę spółki.

Skoro, jak Pan twierdzi, obecny prezes PZU faktycznie działa na szkodę spółki, to czy Eureko, jako inwestor, powinno podjąć jakieś kroki prawne?

Uważam, że nie należy toczyć wojen na każdym możliwym froncie. Dla Eureko to, co wyczynia obecnie zarząd PZU, to nie są działania poszczególnych osób. To są działania inspirowane przez ministerstwo skarbu. W sprawach dotyczących sporu w spółce występujemy do sądów przeciwko Ministerstwu Skarbu Państwa. Uważamy, że wszystkie działania zarządu są działaniami resortu skarbu, a nie działaniami poszczególnych osób. Pan prezes ma bardzo wyraźne instrukcje od ministra skarbu, w jaki sposób ma postępować.

Czy Eureko ma jakieś dowody na to, że obecny prezes PZU dostaje instrukcje z ministerstwa skarbu i według nich postępuje?

Jakiś czas temu, podczas rozmowy z ministrem skarbu usłyszałem, że wszystko, co robi pan Jaromir Netzel, jest wspierane i popierane przez resort skarbu. Dlatego między innymi zdecydowaliśmy o wycofaniu naszych przedstawicieli z zarządów PZU i PZU Życie, bo chcemy pokazać, że spółka zarządzana jest w praktyce przez ministerstwo skarbu.

Dlaczego nie poinformował Pan PZU o tym, że PricewaterhouseCoopers współpracuje z Eureko w sprawie przeciwko Polsce przed Trybunałem Arbitrażowym?

Gdy sprawą wyboru audytora zajmowała się rada nadzorcza PZU, a zarząd zarekomendował jako biegłego rewidenta PwC lub Ernst & Young, nawet nie przeszło mi przez myśl powiadomienie spółki, że PwC współpracuje z Eureko. Dopiero po podjęciu decyzji o wyborze audytora stwierdziliśmy, że może to wywołać jakiś problem. Tzn. problem mógłby wystąpić, gdyby nie było "chińskich murów" między zespołami pracującymi w Polsce i w Holandii. Muszę przypomnieć, że kiedy holenderskie PwC rozpoczęło pracę na rzecz Eureko, a szczególnie gdy Jacek Socha, były minister skarbu, rozpoczął pracę w polskim oddziale PwC, poprosiliśmy firmę o wprowadzenie "chińskich murów" między polskim a holenderskim oddziałem firmy. To było wówczas w naszym interesie, by taka granica była ostro zarysowana.

Gdy PwC zostało audytorem PZU, poprosiłem holenderski zespół firmy o zapewnienie, że "chińskie mury" nadal są utrzymywane. Otrzymałem je i dla mnie sprawa była zamknięta.

Nie wydawało się Panu oczywiste, że ma Pan obowiązek zawiadomić spółkę, że PwC pracuje dla Eureko?

Nie. Moim zdaniem nie ma nic dziwnego w tym, że duże firmy audytorskie w różnych sprawach pracują dla różnych spółek. Problem z audytorem wywołał tak naprawdę minister skarbu. Eureko stwierdziło wówczas, że jeśli ta sprawa jest aż tak ważna, to proszę bardzo, możemy powołać innego audytora. Tak się zresztą stało.

Wkrótce ma rozpocząć się drugi etap arbitrażu, który ma na celu ustalenie m.in. wysokości odszkodowania dla Eureko. Tyle że MSP zapowiedziało już, że nie ma zamiaru respektować żadnych ustaleń tego gremium, szczególnie w sytuacji, gdy jednym z arbitrów jest Stephen Schwebel, któremu Skarb Państwa zarzuca brak bezstronności.

Pożyjemy, zobaczymy. Przyjmuję to jako oświadczenie woli rządu polskiego, ale trudno mi zrozumieć, jak rząd, mając podpisaną umowę z Holandią o wzajemnej ochronie inwestycji i uczestnicząc w arbitrażu, po jego zakończeniu mówi - nie podoba nam się wynik i dlatego nie mamy zamiaru go szanować. To nie jest stanowisko, które można podtrzymywać po wsze czasy.

Strategia Polski to gra na czas. Polega na przedłużaniu konfliktu przed trybunałem. Polska zaatakowała Stephena Schwebla przed sądem belgijskim, zarzucając mu stronniczość, co oczywiście spowodowało pewne opóźnienie postępowania arbitrażowego, ale przegrała tę sprawę. Wcześniej złożyła zażalenie na częściowy wyrok arbitrażu - i tę sprawę również przegrała. Następnie złożyła apelację. Do czego, oczywiście, miała prawo. Ale jak bardzo prawdopodobne jest to, że jeśli przegrywa się arbitraż, przegrywa sprawę o wykluczenie arbitra, nagle zacznie się wygrywać?

Jesteśmy pewni swoich racji. Wiemy, że arbitraż może potrwać wiele lat. Ale my będziemy cierpliwie czekać. A potem będziemy rozmawiać o uszczerbku, jaki poniosło Eureko przez ostatnie siedem lat.

W pańskiej opinii szybciej dojdzie do ostatecznego wyniku postępowania arbitrażowego, czy do negocjacji z ministerstwem skarbu?

Czekanie na wyrok Trybunału to dla Eureko ostateczność. Od zawsze postrzegamy arbitraż jako polubowną drogę znalezienia rozwiązania. Jeśli resort chciałby ograniczyć rozmiary szkód, jakie przez siedem lat poniosło Eureko, roztropnym posunięciem byłoby rozpoczęcie negocjacji.

Spotkań między Skarbem Państwa i Eureko w ciągu ostatniego roku odbyło się kilka. Do niczego nie doprowadziły. Ministerstwo daje jasny sygnał: Nie chcemy Eureko w PZU. Jak Pan wyobraża sobie negocjacje?

Nie należy tracić nadziei, że pewnego dnia ludzie zmienią swoje nastawienie do tej sprawy. Po drugie, jeśli resort nie zdecyduje się w końcu na negocjacje, zostanie tylko jedna opcja - poczekać na wyrok arbitrażu. Byłem cierpliwy przez siedem lat. Dlaczego mam nie czekać jeszcze przez kilka. Poza tym jakie mamy inne wyjście?

A sprzedaż akcji PZU to nie jest wyjście?

Wbrew temu, co niektórzy starają się sugerować, jesteśmy silną instytucją finansową. Nie potrzebujemy środków finansowych ze sprzedaży akcji. Jeśli faktycznie chodziłoby tylko o pieniądze, to z naszego punktu widzenia dużo lepiej byłoby poczekać na wynik arbitrażu. Gdyby chodziło o pieniądze, nie mówilibyśmy, że wciąż jesteśmy gotowi do negocjacji z ministerstwem skarbu. Raczej spoczęlibyśmy na laurach i po kilku latach dostalibyśmy wypłatę.

Przez ostatnie siedem lat polski rząd w sposób zamierzony psuł nam reputację. Zamiast starać się ograniczyć rozmiary tych szkód, resort skarbu dąży do tego, by je zwiększyć. Czemu właśnie w tej chwili mielibyśmy wycofywać się z Polski?

Czy w ciągu ostatnich siedmiu lat Eureko dostało od ministerstwa skarbu propozycję sprzedania własnych akcji?

Nigdy.

A jakieś sygnały, że ministerstwo planuje taką ofertę?

Kilku ministrów w przeszłości zapowiadało coś takiego. Jednak nigdy żaden z nich nie złożył takiej oferty. Jak dotąd, poza ugodą, przygotowaną przez ministra Sochę, nikt nie składał żadnej konkretnej propozycji rozwiązania sporu.

Gdyby Eureko otrzymało od resortu skarbu propozycję sprzedaży akcji, jaka byłaby reakcja?

Zawsze naszą reakcją na tego typu zapowiedzi było stwierdzenie, że rozważymy każdą poważną ofertę, która mogłaby doprowadzić do rozwiązania sporu. Dokonalibyśmy oceny takiej propozycji. Jednak sprzedaż akcji PZU to nie jest preferowane przez nas rozwiązanie.

A możliwe do zaakceptowania?

Technicznie tak. Ale nas nie interesują wyłącznie pieniądze. Chcemy pozostać w Polsce.

A czy mieliście ofertę od prywatnych inwestorów dotyczącą sprzedaży akcji?

Konkretnej oferty nigdy nie dostaliśmy. Trzeba pamiętać, że sprzedaż 33 proc. akcji PZU to byłaby duża transakcja. Tu nie dostaje się, ot tak sobie, oferty. Tak długo, jak będzie trwał konflikt, wartość PZU, a co za tym idzie naszego udziału w towarzystwie, będzie zaniżona. Tak długo, jak Skarb Państwa będzie kontynuował konflikt, nie wyobrażam sobie, byśmy mieli możliwość sprzedaży naszych akcji w PZU.

W sporze o PZU uczestniczy Pan od samego początku. Ma Pan gwarancję "success fee" z Eureko za doprowadzenie do końca konfliktu?

Jestem członkiem zarządu Eureko od 1992 r. Jestem za to dobrze wynagradzany. Jestem objęty programem opcji na akcje Eureko. I oczywiście z tego punktu widzenia jestem zainteresowany powodzeniem Eureko. Nie mam natomiast żadnych specjalnych klauzul, dotyczących samej sprawy PZU.

Fot. Andrzej Cynka

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy