Stefan Kwiatkowski, jeden z przedstawicieli pracowników zasiadający w radzie nadzorczej Ruchu, "wygrał" proces, który w 2005 r. wytoczył... Skarbowi Państwa. Sędzia wydał wyrok, choć pozwany nigdy nie pojawił się na sali rozpraw.
S. Kwiatkowski podważał uchwałę WZA Ruchu, które w czerwcu 2005 r. (firma była wówczas w 100 proc. państwowa) wybrało członków VI kadencji rady nadzorczej. Protestował, bo walne zgromadzenie nie powołało w skład rady osoby, którą zaproponowali pracownicy kolportera prasy. Według kierownictwa Ruchu, chodziło o jednego z dyrektorów bezpośrednio podlegającego zarządowi firmy. Spółka tłumaczy, że kodeks spółek handlowych nie pozwala, aby menedżer nadzorowany przez zarząd wchodził w skład rady nadzorczej. Tymczasem w ostatni wtorek warszawski sąd wydał zaoczny wyrok, uchylający uchwałę walnego zgromadzenia. Swojej decyzji nadał rygor natychmiastowej wykonalności.
Zarząd Ruchu jest zdania, że wszystkie decyzje, jakie podjęła rada nadzorcza od czerwca 2005 r., są ważne. - Wyrok jest zaoczny i nieprawomocny - poinformowała Marta Lau, rzecznik prasowy Ruchu. - Składając w terminie zaskarżenie wyroku (mamy na to 7 dni), sprawimy, że natychmiastowa wykonalność zostaje wstrzymana - dodała. Spółka będzie się skarżyć, choć nie była do tej pory stroną sporu, bo to ją powinien był pozwać S. Kwiatkowski. Zarząd uznaje pozew za bezzasadny i liczy, że sprawa zakończy się ugodą. Jeśli nie - złoży sprzeciw. Przedstawiciele firmy argumentowali wczoraj, że S. Kwiatkowski paradoksalnie walczy o odwołanie z rady przedstawicieli pracowników. Dziś rada nadzorcza Ruchu składa się z 10 osób. Cztery zostały powołane w czerwcu 2005 r. i reprezentują załogę.