Ostatnie dwa dni przyniosły wydarzenia zupełnie odmienne od tego, do czego inwestorów na światowych rynkach przyzwyczaiły ostatnie tygodnie. Niewielkie spadki głównych indeksów z rekordowych poziomów nie byłyby może same w sobie niczym wartym uwagi, gdyby nie zdecydowane odwrócenie tendencji na rynkach walutowych. Mowa przede wszystkim o skokowym osłabieniu dolara. Kurs EUR/USD w dwa dni sforsował poziom 1,350 i znalazł się najwyżej od połowy maja. To już coś więcej niż niewielka korekta. Z punktu widzenia wschodzących rynków akcji jeszcze bardziej istotne jest osłabienie dolara względem japońskiego jena, ponieważ para ta uznawana jest obecnie za miernik globalnego apetytu na ryzyko. Jeszcze w poniedziałek korekta spadkowa w notowaniach USD/JPY nie robiła wrażenia, ale wczoraj kurs znalazł się na dwutygodniowym minimum (blisko 121,30). To może świadczyć o pogarszających się nastrojach wśród światowych inwestorów. Jeżeli USD/JPY zanotuje w najbliższych dniach większy spadek, to będzie to sygnał do odwrotu z rynków akcji na świecie. Już wczoraj widać było presję sprzedających, i to nie tylko na rynkach wschodzących. Niemiecki DAX tracił przed godz. 16.00 prawie 1 proc., a na jego wykresie pojawiła się w efekcie czarna świeca - pierwszy raz od niemal miesiąca.

Na razie ze snuciem czarnych scenariuszy warto się wstrzymać choćby z uwagi na dość stabilną sytuację na rynkach surowcowych, które w razie globalnego odwrotu od ryzyka również powinny zanotować silną przecenę. Kurs miedzi co prawda cofnął się wczoraj w okolicę 7500 pkt, ale nie przekreśla to jeszcze krótkoterminowego trendu wzrostowego trwającego od drugiej połowy maja. O słabości rynków surowcowych nie świadczą również notowania ropy naftowej, pozostające na poziomie bliskim ostatnim szczytom (70,7 USD za baryłkę). Podsumowując, na światowych rynkach akcji zapaliło się światło ostrzegawcze, ale jest za wcześnie, by zakładać, że korekta nabierze tempa.