Warszawski Sąd Rejonowy wydał decyzję o zmianie postępowania upadłościowego Elektromontażu-Export z wariantu układowego na obejmujący likwidację majątku. Firma poinformowała o tym we wtorek wieczorem. W środę, w reakcji na ten komunikat, inwestorzy pozbywali się akcji producenta rozdzielnic i stacji transformatorowych. Na koniec dnia walor spółki wyceniano na 2,95 zł, po spadku kursu o 4,8 proc. Właściciela zmieniło 311 tys. akcji (2,8 proc. kapitału).
Decyzja sądu nie jest prawomocna. Strony mogą się od niej odwołać. Syndykiem upadłego przedsiębiorstwa został Zdzisław Hankowicz. Sąd odwołał z funkcji nadzorcy sądowego Jacka Moszyka.
Takiego scenariusza można było się spodziewać, gdyż Elektromontaż-Export od dłuższego czasu nie spłacał wierzycieli. - Moja misja dobiegła końca. Teraz odpowiedzialność za majątek przejmuje syndyk. Dlatego lada dzień złożę rezygnację - mówi Zdzisław Kondrat, prezes Elektromontażu.
W ostatnich dniach prezes Kondrat sprzedawał walory spółki. - Nie mam już papierów na okaziciela. Została mi jedynie część akcji imiennych - informuje Z. Kondrat. To oznacza, że pod koniec maja prezes zbył około 0,5 mln walorów.
W najbliższy piątek odbędzie się walne zgromadzenie Elektromontażu-Export. W porządku obrad jest punkt, mówiący m.in. o emisji do 22,24 mln akcji z prawem poboru i uzupełnieniu składu rady nadzorczej. Ewentualna oferta zapewniłaby spółce blisko 24 mln zł. Co ważne, zmniejszyłaby się rola akcji uprzywilejowanych, które są w posiadaniu poprzedniego zarządu. Czy plany te są aktualne? Z naszych informacji wynika, że na walnym zgromadzeniu nie pojawi się syndyk. - Sprawy przyszłej emisji są w gestii akcjonariuszy. Osobiście raczej nie będę na WZA - mówi Z. Hankowicz. Prawdopodobnie na walnym nie pojawi się także Z. Kondrat. To może oznaczać, że kluczowe decyzje podejmie grupa inwestorów indywidualnych skupionych wokół Porozumienia Akcjonariuszy (PA). Dysponują oni co najmniej 15 proc. kapitału.