Wczoraj rentowność amerykańskich obligacji 10-letnich wspięła się do poziomu 5,248 proc. na koniec dnia i była najwyższa od maja 2002 roku. Oznacza to wybicie ponad szczyt z czerwca 2006 roku (5,24 proc.), co należy traktować jako sygnał otwierający drogę do jej dalszego wzrostu.
To nie jedyny taki sygnał. Rentowność w ostatnich tygodniach m.in. wybiła się górą z formacji diamentu oraz przełamała 36-letnią linię bessy. To sprawia, że należy się liczyć ze wzrostem rynkowych stóp procentowych w USA nawet do 6,78 proc., gdzie silny opór tworzy szczyt ze stycznia 2000 roku.
Realizacja powyższego scenariusza musiałby negatywnie odbić się na amerykańskim rynkach akcji, wzmocnić dolara i doprowadzić do przeceny na rynku towarowym. Taka kombinacja byłaby natomiast zabójcza dla warszawskiej giełdy, nawet pomimo mocnych fundamentów polskiej gospodarki.
Nakreślony scenariusz ma charakter średnio- i długoterminowy. Natomiast w perspektywie dzisiejszego dnia na GPW, trzeba oczekiwać spadków na otwarciu. O zamknięciu zdecydują natomiast, publikowane o godzinie 14:30 dane o sprzedaży detalicznej w USA. Paradoksalnie, im będą one lepsze, tym gorzej dla akcji, gdyż sprowokują wzrost rentowności amerykańskich obligacji.
Sytuacja techniczna na wykresie WIG20 od prawie roku nie zmienia się. Indeks ten porusza się we wzrostowym kanale, którego górne ograniczenie (obecnie 3820 pkt) jest testowane co kilka tygodni. Jeżeli przyjąć, że wzrost do 3790,96 pkt w poprzednim tygodniu wyznaczył nowy szczyt, to w perspektywie 3-4 tygodni trzeba oczekiwać ruchu w kierunku strefy wsparcia 3402-3479 pkt. Dopiero jej zdecydowane przełamanie będzie zapowiadać silną korektę.