Wtorkowe sesje w Nowym Jorku zaczęły się od spadków głównych indeksów. Inwestorzy w większości pozbywali się akcji m.in. z powodu wciąż rosnącej rentowności dziesięcioletnich obligacji skarbu USA. Wczoraj kształtowała się już na poziomie 5,21 proc. Odzwierciedlało to skalę obaw, że stopy w Stanach Zjednoczonych będą rosły, co źle wpłynie na gospodarkę i kondycję spółek giełdowych. Dodatkowym czynnikiem rzutującym na klimat inwestycyjny była gorsza prognoza wyników w drugim kwartale firmy Texas Instruments, największego producenta chipów do telefonów komórkowych. Z tego powodu oberwała też Nokia, największy na świecie producent komórek i główny klient amerykańskiej spółki. Traciła również Altria, właściciel Philip Morrisa oraz Intel, największy na świecie producent chipów komputerowych. W tym ostatnim przypadku przyczyną spadku kursu była zapowiedź ostrych cięć cen niektórych produktów, bo Intel chce odebrać rynek swojemu konkurentowi Advanced Micro Devices.
W Europie, gdzie na wartości traciły wszystkie główne indeksy, poza prognozą Texas Instruments, giełdom dał się we znaki HBOS, największy brytyjski bank hipoteczny. Kurs akcji obniżył się o 3,9 proc., kiedy gracze dowiedzieli się, że udział tej spółki w rynku może zmniejszyć się z 21 proc. w pierwszej połowie 2006 r. do 8 proc. O 2,5 proc. spadła kapitalizacja Royal Bank of Scotland, który wraz z partnerami ubiega się o przejęcie kontroli nad holenderskim bankiem ABN Amro. Fenomenem były rynki chińskie, gdzie wtorek był szóstym kolejnym dniem wzrostów. Indeks CSI 300 odzwierciedlający zmiany notowań największych spółek w Szanghaju i Shenzhen był tylko 3,2 proc. poniżej szczytu z 30 maja. Rano stracił 2,5 proc., a sesje zakończył 2,7 proc. na plusie. Były to największe zmiany spośród rynków uwzględnianych w globalnych indeksach. W ubiegłym miesiącu depozyty bankowe klientów indywidualnych w Chinach zmniejszyły się o równowartość 36,4 miliarda dolarów, co świadczy o skali przenoszenia pieniędzy na rynki akcji.