Po prostu trend

Trwa zacieśnianie polityki pieniężnej właściwie na całym świecie. Polska nie może stać obok i na to nie zareagować. Potrzebujemy kapitału. Jeśli inne kraje będą go pożyczać Drożej, to nam nie pozostanie nic innego, jak się do tego zwyczajnie dostosować

Publikacja: 18.06.2007 08:56

Rekordy, rekordy, rekordy... Który to już raz w ramach tego trendu przychodzi nam odnotowywać kolejne wyjście cen ponad poprzedni lokalny szczyt, który, zdaniem części uczestników rynku, miał być tym szczytem, który tę hossę zakończy? Który to raz rynek po zanotowaniu rekordu cofa się, by po jakimś czasie ponownie iść w górę, wychodząc na nienotowane do tej pory poziomy? Który to już raz, mimo niesprzyjających czynników, które, zdawałoby się, mogą skutecznie przeszkodzić w dalszej zwyżce, rynek pnie się, dając praktyczną naukę wszystkim spryciarzom, że czynniki czynnikami, ale skoro na rynku przeważa popyt, to ceny spadać nie będą. Który to już raz? Jak ktoś ma chęć, niech liczy. Jedno jest pewne - trzymanie się trendu popłaca.

Nie zawsze racjonalnie

Szukanie racjonalnych przesłanek wzrostu ma sens, ale trzeba mieć też na uwadze, że w pewnym momencie rynek wchodzi w fazę, w której ta racjonalność jest zagubiona. Jak bowiem można dyskutować o racjonalności, skoro szerokim strumieniem napływa kapitał od osób, które w większości nie mają pojęcia o inwestowaniu? Czy płynący kapitał do funduszy małych i średnich spółek, czy funduszy akcji, jest przejawem podjęcia racjonalnych decyzji? Owszem, my, biorąc pod uwagę kierunek trendu, także stoimy po długiej stronie rynku. Różnica jest jednak taka, że my wiemy, kiedy należy ten rynek opuścić, gdyby ryzyko spadków zaczęło przeważać nad szansą na wzrost cen.

W ubiegłym tygodniu pojawiło się wiele ciekawych informacji. Ze względu na ilość miejsca, trudno byłoby o wszystkich tu wspomnieć. Sejm uchwalił obniżenie składki rentowej, co jest z pewnością sukcesem wicepremier Zyty Gilowskiej, choć oczywiście mamy świadomość, że to tylko mały krok w porównaniu z potrzebami gospodarki. Mały krok dla gospodarki, ale ogromny dla tej koalicji. Przyznam, że już powoli zaczynałem wątpić, czy propozycja Ministerstwa Finansów zyska poparcie w parlamencie. Jednak to nie redukcja składki była w tym tygodniu tematem numer jeden. Pierwsze miejsce bezapelacyjnie zarezerwowane było dla inflacji. Tak polskiej, jak i amerykańskiej.

Inflacja najważniejsza

Wysokość polskiej inflacji nieprzyjemnie rozczarowała. Zamiast spadku wzrostu cen do 2,1 proc., okazało się, że w maju ceny wzrosły o 2,3 proc. Szybko pojawiły się obawy, czy zapowiadane utrzymanie się wielkości inflacji w okolicy celu RPP faktycznie się ziści. Tuż po publikacji głos zabrała większość ekonomistów i analityków. Opinie były łatwe do przewidzenia. Na przykład zaraz po alarmistycznych wypowiedziach prof. Filara pojawiły się wypowiedzi szefa NBP i przedstawicieli Ministerstwa Finansów. Ich zdaniem, wyższa od prognoz inflacja jest wynikiem jednorazowego wydarzenia, jakim był wzrost cen żywności. Te mają w kolejnych miesiącach spadać. Nadal trwa dyskusja na temat siły napięć inflacyjnych związanych ze wzrostem płac.

Inna dyskusja toczyła się na temat zatwierdzonych przez Radę Ministrów założeń do przyszłorocznego budżetu. Tu mieliśmy mały zgrzyt między Ministerstwem Finansów i NBP. Ministerstwo założyło, że w 2008 roku średni poziom stóp procentowych NBP będzie wynosił 4,7 proc. Gdy informacja ta ukazała się w mediach, szybko pojawiła się także wypowiedź anonimowego przedstawiciela banku centralnego, że założony poziom stóp jest zbyt wysoki. Równie szybko pojawiła się riposta prof. Gilowskiej, że założenia muszą być konserwatywne. Czy faktycznie są konserwatywne - nad tym można dyskutować. Widać jednak, że rząd zakłada, iż obecny poziom stóp procentowych nie będzie utrzymany i do tych prognoz odnosi prognozy wydatków na obsługę długu.

Nie wiem, czy ta wymiana zdań była rzeczywistą wymianą, czy też pewnym sposobem na usprawiedliwienie założeń do budżetu. Wiem jedno, że podwyżki stóp raczej nie da się uniknąć, a jej pojawienie się będzie wynikiem nie tylko procesów wewnętrznych, lecz także czynników mających swoje źródło poza granicami kraju. Obecnie obserwuje się proces zacieśniania polityki pieniężnej właściwie na całym świecie. My nie możemy stać obok i na to nie reagować. Nam potrzebny jest kapitał. Jeśli inne kraję będą go pożyczać drożej, to nam nie pozostanie nic innego, jak się do tego dostosować.

Obligacje

na chwilę zapomniane

Wzrost stóp procentowych jest powoli rozważany także za oceanem. Są zdania, że nastąpi to już wkrótce, ale są też takie głosy, że podwyżka, jeśli w ogóle nastąpi, to dopiero w przyszłym roku. Wszyscy są świadomi zagrożenia inflacją. Retoryka Fedu powoli dociera do rynku, co m.in. dało się zauważyć po zachowaniu cen tamtejszych obligacji. Wprawdzie w tym tygodniu już nie spadały, ale też szczególnie mocno nie rosły. Korekta po ostatniej przecenie jest na razie bardzo niewielka. Nie przeszkadza to jednak graczom już zapomnieć o zagrożeniu, które jeszcze kilka dni temu nie dawało spokojnie spać. Wygląda na to, że zatrzymanie przeceny załatwia sprawę, a niestety tak nie jest. Rynek akcji w Stanach cieszył się w ostatnich dniach z mniejszego zagrożenia zacieśnieniem polityki monetarnej, ale problem w tym, że sytuacja na rynku długu nie poprawiła się.

Pewna prawidłowość jest ogólnie znana - zwykle zmiany rentowności obligacji są przeciwne w stosunku do zmian cen akcji. Wraz ze wzrostem cen akcji spada rentowność obligacji. Taka zależność nie jest zawsze zachowana. Są okresy, gdy ceny akcji rosną nawet przy wzroście rentowności obligacji. Trzeba jednak zauważyć, że większość takich anomalii kończy się "dostosowaniem" poziomu cen akcji do zmian stóp.

Kilka skutków wyższych stóp procentowych

Rzućmy okiem na Wykres 1. Jego górna część przedstawia przebieg urealnionego indeksu S&P500. Dolna część to przebieg zmian rentowności obligacji 10-letnich w ostatnich kilkudziesięciu latach. Nas interesuje końcowa część wykresu, gdzie widać, że wzrost indeksu ma miejsce w trakcie wzrostu rentowności obligacji. Nie dotyczy to tylko ostatnich dni, ale lat! Anomalia bez znaczenia? Nowa ekonomia? Niestety. Prędzej czy później przyjdzie dostosowanie. Tym prędzej, im szybszy wzrost notować będzie rentowność obligacji. Ostatni spadek cen może być tylko przedsmakiem. Trzeba jasno powiedzieć, że nie należy oczekiwać jakiejś wielkiej paniki na rynku długu, bo popyt wydaje się tu zbyt duży. Nie zmienia to jednak faktu, że proces wzrostu stóp procentowych ma miejsce i ostatnie zachowanie się cen daje sygnał, że będzie on się raczej pogłębiał.

Przekłada się to nie tylko na rynek akcji, ale także na wiele innych sfer. Warto zauważyć, że według cotygodniowego raportu Freddie Mac, w ciągu ostatniego miesiąca stopa oprocentowania kredytu hipotecznego 30-letniego wzrosła z 6,15 proc. do ponad 6,7 proc. To bezpośrednio przekłada się na wzrost kosztu finansowania o kilkadziesiąt dolarów miesięcznie (przy kredycie np. 200 tys. dolarów). Te kilkadziesiąt dolarów nie wejdzie już do puli przeznaczonej na zakupy.

Trochę

techniki

Właściwie wszystko jest widoczne na Wykresie 2.

Indeks po wyjściu z krótkiego kanału spadkowego

kontynuował zwyżkę, by w piątek wyznaczyć nowe rekordy hossy.

Wzrost indeksu zatrzymał się niemal dokładnie na poziomie górnego ograniczenia możliwego do wykreślenia kanału wzrostowego.

Czy w związku z tym można oczekiwać odbicia

i spadku cen? Jak uczy doświadczenie, różnych poziomów oporu było już do tej pory wiele. Nowe rekordy wskazują na to,

że nie miały one większego znaczenia. Dlaczego

do tego należałoby przywiązywać większą wagę?

Nie dajmy się wciągnąć w pułapkę. Być może faktycznie ten kanał będzie działać,

ale dla nas będzie to jedynie ciekawostka.

Teraz ważniejsze od oporów są wsparcia. Dla graczy myślących o krótkich pozycjach ważnym będzie

dopiero poziom 3400 pkt.

Jego przebicie będzie sygnałem umożliwiającym

otwarcie takich pozycji.

Długie pozycje można

już jednak zamknąć

przy zejścidługa. Taki trend.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy