"Dużo słabszy od oczekiwań wzrost produkcji przemysłowej nie jest zaskoczeniem, głównie z powodu bardzo wysokiej ubiegłorocznej bazy. Trzeba także pamiętać o spadku dynamiki eksportu spowodowanym osłabieniem popytu w Niemczech po podwyższeniu VAT-u oraz słabnącym popycie inwestycyjnym w Chinach. Nie obawiam się jednak, że jest to początek gorszego okresu dla naszej gospodarki, ponieważ rolę motoru napędowego gospodarki przejmują popyt konsumpcyjny i inwestycje w Polsce. Dynamika PKB w II kwartale będzie nadal wysoka i osiągnie 6% PKB" - uważa główny ekonomista PKO BP Łukasz Tarnawa.
Jego zdaniem, środowe dane będą ważnym argumentem dla "jastrzębi" z RPP, ale rada, której posiedzenie odbędzie się 26-27 czerwca, powinna jeszcze poczekać miesiąc z podwyżką stóp procentowych.
"Rada poczeka jeszcze z reakcją na kolejne dane i projekcję inflacji. Aby jednak nie popełnić błędu z 2005 roku, gdy zbyt długo czekała z podwyżkami i doprowadziła do mocnej aprecjacji złotego, za tydzień zdecydowanie da jasny komunikat, że lipcowa podwyżka jest nieunikniona" - dodał Tarnawa.
Podobnego zdania są analitycy Banku Zachodniego WBK, którzy zauważają, że majowe dane oznaczają pogorszenie relacji między wzrostem płac i wydajności pracy, na co członkowie RPP zwracali ostatnio szczególną uwagę. Mimo to rada będzie raczej skłonna poczekać z kolejną podwyżką stóp do lipca, aby lepiej ocenić perspektywy gospodarki i inflacji.
Natomiast ekonomiści Banku BGŻ wykazują już więcej wahań. "Koszty produkcji rosną szybciej w sektorach o wyższej produktywności pracy, tym niemniej, z punktu widzenia kształtowania się procesów inflacyjnych w średnim okresie niepokojące jest coraz szybsze wzrost płac w stosunku do wzrostu wydajności" - napisali analitycy BGŻ w komentarzu do danych.