Zgodnie z wcześniejszymi sugestiami zarządu Bytomia w przygotowywanej ofercie cena emisyjna akcji serii J miała być zbliżona do giełdowego kursu. Określenie jej na o połowę wyższym poziomie z pewnością zaskoczyło wczoraj rynek. Zarząd producenta garniturów swoją decyzją dał wyraz temu, że papiery spółki, jego zdaniem, są na giełdzie niedowartościowane. W mig podchwycili to inwestorzy. Kurs akcji w ciągu sesji wzrósł o ponad 40 proc., zbliżając się do określonej ceny emisyjnej (6 zł).
To ciekawe, że zarząd Bytomia nie dopasował się do rynkowej wyceny papierów. Postawił na swoim. W określonej przez siebie cenie zdyskontował obecną sytuację przedsiębiorstwa i plany rozwoju. Firma chce rozbudowywać grupę kapitałową, przejmując inne spółki z branży. Myśli o kupnie prywatyzowanych zakładów przemysłu odzieżowego Warmia. Na wypadek gdyby transakcja nie doszła do skutku, rozmawia także z innymi podmiotami. Sam Bytom ma plany restrukturyzacji i zwiększenia efektywności działania.
Tym razem to rynek dopasował się do wizji spółki i uwierzył, że ma ona rację.
Papiery serii J będą skierowane do instytucji, a nie do drobnych inwestorów, którym spółka zaoferuje akcje z prawem poboru po złotówce. Trudno na razie przesądzić, czy papiery po 6 zł się sprzedadzą. Teraz instytucje finansowe, mające kompetentne sztaby analityków, będą musiały się pogłowić i odnieść do propozycji firmy. Jednak w sierpniu, kiedy zaczną się zapisy, przy takim tempie wzrostu kursu może się okazać, że ustalona cena jest bardzo atrakcyjna.