Pokaźne wzrosty WIG20 w pierwszych dniach czerwca, a później szybkie odrobienie strat po przejściowej korekcie mogło być dość zaskakujące, biorąc pod uwagę, że wcześniej indeks dużych spółek tkwił przez długie tygodnie w marazmie. Pojawiły się pytania, na ile zwyżka jest uzasadniona. Bliższe przyjrzenie się wydarzeniom na innych rynkach wschodzących przekonuje, że rekordy WIG20 są jak najbardziej uzasadnione świetną koniunkturą panującą na świecie.
Obserwowany bacznie przez globalnych inwestorów indeks MSCI Emerging Markets ma za sobą serię silnych zwyżek, które pozwoliły mu z łatwością przebić szczyt z początku czerwca. Sam ten fakt nie robi jeszcze takiego wrażenia, jak porównanie tempa zwyżki MSCI EM z odpowiednim indeksem MSCI dla rynków rozwiniętych (MSCI World Index). Przez ostatni miesiąc MSCI EM zyskał ponad 5 proc., podczas gdy MSCI World praktycznie stoi w miejscu.
Kolejna faza cyklu
Potwierdzeniem tych tendencji jest przyjrzenie się zmianom na poszczególnych giełdach. O tym, że rynki rozwinięte faktycznie się "schłodziły", świadczy choćby fakt, że amerykański S&P 500 nie powrócił do szczytu z początku miesiąca (1539 pkt) i ma wartość podobną jak przed miesiącem. Na rynkach wschodzących z kolei dowody na hossę nietrudno znaleźć. Przykładowo: podczas gdy jeszcze w połowie maja południowokoreański indeks Kospi znajdował się na poziomie 1600 pkt, to w ostatnich dniach sięgnął 1800 pkt. Węgierski BUX właśnie przebił szczyt z początku miesiąca. Dobre nastroje powróciły nawet na rynek rosyjski, który w kwietniu i maju wydawał się szczególnie nie w guście globalnych inwestorów. Od końca maja indeks RTS wzrósł z poniżej 1750 pkt do 1900 pkt.
Jak widać na wykresie, efektownie wygląda porównanie rocznych zmian obu indeksów MSCI. Od połowy maja różnica między rocznym tempem MSCI EM a tempem MSCI World skoczyła z zera do ponad 25 pkt proc. Tylko częściowo skok ten tłumaczy efekt niskiej bazy porównawczej (przed rokiem rynki wschodzące były pogrążone w głębokiej korekcie). Wykres sugeruje, że przewaga emerging markets nad rynkami dojrzałymi "porusza się" w długoterminowych cyklach. Od maja ub. r. do połowy maja tego roku trwała faza względnego schłodzenia koniunktury na rynkach wschodzących. Wykres przekonuje, że etap ten jest już za nami, a faza powrotu emerging markets jest już w pełni. Ważny jest jeszcze jeden wniosek. Różnica rocznych zmian indeksów jest jeszcze daleka od rekordów z kwietnia 2004 r. i z maja ub. r., kiedy to przekraczała 35 pkt proc. Skoro tak, to jest jeszcze miejsce na wzrosty.