Prywatyzacja polskich stoczni stoi w miejscu. Rząd nie wywiązał się z obietnicy złożonej Brukseli - alarmuje Instytut Globalizacji.

Rząd zobowiązał się, że do końca czerwca sprywatyzuje Stocznię Gdynia. Teraz firma będzie musiała zwrócić pomoc publiczną, co pociągnie za sobą jej upadłość. Według szacunków Instytutu Globalizacji, koszty upadłości mogą wynieść co najmniej 10 mld zł.

- Ten scenariusz może skutecznie zablokować polski rząd, jeśli jak najszybciej zatwierdzi dokapitalizowanie stoczni i sprzeda ją prywatnemu inwestorowi - mówi Tomasz Teluk, dyrektor Instytutu Globalizacji. Skarb Państwa kontroluje 53 proc. stoczni. - Od jesieni ubiegłego roku resort nie podejmuje żadnych działań - dodaje T. Teluk. O ile inwestorzy są gotowi wyłożyć pieniądze na rozwój przedsiębiorstwa, nie interesuje ich spłata zobowiązań publicznoprawnych, szacowanych na 0,5 mld zł.

T. Teluk dodaje, że walne zgromadzenie akcjonariuszy Stoczni Gdynia, które pod koniec czerwca miało uchwalić podwyższenie kapitału o 515 mln zł, odłożono na 5 lipca. Uważa, że Stocznia Gdynia straci okazję na wykorzystanie bardzo dobrego popytu na statki.